Zakaz reklamy aptek szkodzi pacjentowi

Placówki farmaceutyczne podnoszą ceny medykamentów, bo państwo ograniczyło ich konkurencję. Ale traci nie tylko konsument.

Publikacja: 04.12.2013 06:53

Zakaz reklamy aptek szkodzi pacjentowi

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Od prawie dwóch lat apteki w Polsce nie mogą się reklamować. Wszystko przez to, że Sejm, przyjmując w 2011 r. ustawę refundacyjną, znowelizował jednocześnie prawo farmaceutyczne. Dodał do niego art. 94a. Zgodnie z nim apteki nie mogą informować o swojej działalności i zachęcać tym samym pacjentów do zakupów leków. Farmaceuci mają tylko prawo przekazywać obywatelom  dane  o tym, gdzie są zlokalizowane apteki i w jakich godzinach otwarte.

Przepis do dziś wywołuje wiele kontrowersji. Ma daleko idące konsekwencje ekonomiczne  zarówno dla aptekarzy, jak i pacjentów.  Były one przedmiotem  debaty w „Rz": „Czy zakaz reklamy leży w interesie pacjenta?".

–Państwo, wprowadzając zakaz reklamy, wyrządziło pacjentom krzywdę. Apteki, nie mogąc ze sobą konkurować, podwyższają ceny leków dostępnych bez recepty. Bo te przepisywane przez lekarza i tak mają urzędowo ustalane ceny – mówił dr Leszek Borkowski, prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.

Znikające korzyści

Jeszcze przed dwoma laty w wielu aptekach funkcjonowały programy opieki farmaceutycznej. Każdy pacjent mógł dostać poradę od farmaceuty. Ten ostatni znał bowiem historię lekową chorego. Zakaz reklamy doprowadził jednak do tego, że programy zniknęły z aptek.

– Na Wydziale Farmacji Uniwersytetu Jagiellońskiego naukowcy przeprowadzili badania  dotyczące ekonomicznych efektów tych programów.  Wynika z nich, że działalność aptek wpływa znacznie na obniżenie wydatków z budżetu państwa na ochronę zdrowia – mówiła prof. Elżbieta Traple z Uniwersytetu  Jagiellońskiego.

Poparł ją dr Borkowski. – Dziś opieka farmaceutyczna polega na sprawdzaniu niepożądanych  działań  leków.  Co oznacza, że aptekarz kontroluje pacjenta posiadającego chorobę główną i współistniejącą. Jeśli widzi np. w komputerze, że pacjent przyjmuje leki na oba schorzenia i mogą na siebie w organizmie negatywnie oddziaływać, powinien o tym ostrzec – wyjaśniał.

Ekonomiści obecni na debacie zwracali z kolei uwagę na to, że na zakazie reklamy stracił  pacjent jako konsument. – Skoro nie docierają do niego informacje o tym, gdzie i w jakiej cenie może kupić produkt, musi poświęcić więcej czasu na samodzielne dotarcie do tych danych – mówił  dr Mirosław Gronicki, były minister  finansów.

– A nawet  odrobina konkurencji powoduje obniżenie cen leków – wtórował mu prof. Witold Kwaśnicki, prezes Wrocławskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Krach na rynku aptek

Zakaz reklamy aptek wywołał jeszcze inne zjawisko na rynku leków. Pacjenci zaczęli je bowiem coraz częściej kupować na stacjach benzynowych czy w supermarketach.

– Dzięki temu dostęp do medykamentów jest łatwiejszy, ale tylko paradoksalnie pomogło to ludziom – podkreślił dr Gronicki.

Paradoksalnie, bo pacjenci  kupują leki na stacjach benzynowych, gdzie nikt nie poinformuje ich o tym, jakie uboczne skutki może spowodować nadmierne spożywanie farmaceutyków.

Problemy  pacjentów z dotarciem do leków widać także na innych polach. Restrykcyjny przepis utrudnia bowiem placówkom farmaceutycznym  specjalizację i podział na apteki onkologiczne, okulistyczne, kardiologiczne. – Dziś  na polskim rynku dostępnych jest  ok. 10 tys. leków. Jedna  placówka  nie jest w stanie tego wszystkiego zaoferować. Chory musi mieć informacje, gdzie i jakie leki kupować – zauważył dr Borkowski.

Jednocześnie  ekonomiści podkreślali, że zakaz reklamy wywołał spustoszenia na rynku aptek. – Przez to, że pacjenci przenoszą się  z zakupami do stacji benzynowych, tracą na tym apteki. W tym roku 1030 placówek uległo likwidacji, a w przyszłym roku z rynku zniknie kolejne 300 – mówił podczas debaty Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.

Ekonomiści zauważyli też, że reklama jest jedynym sposobem komunikowania się z pacjentem.

– Tylko przez ogłoszenia można się dowiadywać o nowych produktach. Nie  byłoby rozwoju kapitalizmu bez swobody komunikowania się. Zakaz hamuje więc rozwój gospodarki – przekonywał prof. Kwaśnicki.

Zagrożone swobody

– O ile można zrozumieć zakaz  reklamowania konkretnych produktów farmaceutycznych, o tyle nie ma uzasadnienia, by zakazywać konkurencji podmiotom – dodał prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PricewaterhouseCoopers. Zaznaczył, że reklama jest wprawdzie kosztem dla przedsiębiorstwa, ale z drugiej strony zwiększa presję konkurencyjną. W związku z tym brak reklamy zniechęca do konkurencji, a zachęca do  tworzenia lokalnych monopoli.

Przepis o zakazie reklamy aptek i ich działalności od początku był krytykowany przez wielu prawników. Uważali, że jest sprzeczny zarówno z polską konstytucją, jak i z prawem unijnym. Narusza bowiem konstytucyjną zasadę swobody prowadzenia działalności gospodarczej oraz swobodę wypowiedzi. Do tej ostatniej  zalicza się swobodę wypowiedzi rynkowej, czyli m.in. reklamy.

– Przepis ten narusza też podstawowe swobody prawa unijnego: swobodę przepływu towarów i usług na jednolitym rynku oraz swobodę prowadzenia działalności gospodarczej – dodała prof. Traple.

Jej zdaniem wspomniane swobody mogą co prawda doznawać ograniczeń, ale zarówno konstytucja, jak i prawo unijne wskazują, iż ograniczenia muszą być uzasadnione ochroną innego ważnego dobra. – W przypadku art. 94a  trudno wskazać dobro, które miałoby tu przeważać. Nie są to ani oszczędności budżetowe, ani zdrowie pacjenta – tłumaczyła prof. Traple.

Dodała, że art. 94a ma charakter  dyskryminujący. – Bo jeśli zagraniczny przedsiębiorca chciałby wejść na rynek polski, nie może o tym poinformować – wyjaśniła.

Sprawa w Brukseli

Skomplikowana jest sama historia uchwalenia przepisu  art. 94a. Nie było go bowiem w rządowym projekcie noweli ustawy refundacyjnej. Został dodany na etapie prac parlamentarnych. –  Nie było zatem czasu na badanie jego zgodności z prawem unijnym – zauważyła prof. Traple.

Dodała, że za przepisem lobbował samorząd aptekarski, czyli Naczelna Rada Aptekarska. Ta skupia głównie właścicieli małych, rodzinnych aptek. Z jednej strony samorząd uzasadniał, że aptekarz jako przedstawiciel zawodu zaufania publicznego nie może się reklamować (podobnie jak adwokat). Ponadto tłumaczono, że reklama leków zachęca pacjentów do nadmiernej konsumpcji medykamentów.

– Błędem w tworzeniu prawa w Polsce  jest fakt, że regulamin Sejmu pozwala na to,  by wrzucić do ustawy na sali  dowolną zmianę i przegłosować  ją. To jest skandal i umożliwia działania lobbingowe – stwierdził w debacie prof. Orłowski.

Andrzej Sadowski  doprecyzował, że w Sejmie  została przyjęta ustawa w wielu miejscach wprost sprzeczna z konstytucją. –  Rząd nie zadbał, by interesy pacjenta były nadrzędne w stosunku do interesu korporacji.  Okazało się, że przepisy, chociaż  miały poprawić bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta, tylko je pogorszyły.  Nie przyniosły więc zamierzonych celów – mówił.

– Co więcej, fakt, że polski parlament tak postępuje, jest niezwykle niebezpieczny dla konstytucyjnych praw obywateli – mówił Sadowski.

Szkodliwa Inspekcja

Beneficjentem  przepisu miały być zatem małe apteki. Uderzył on jednak zarówno w ich placówki, jak i w duże sieci, skoro ludzie kupują leki na stacjach benzynowych.

Do dokładnej kontroli reklam aptek ustawa refundacyjna zobowiązała inspektorów wojewódzkich  inspekcji farmaceutycznej i Główną Inspekcję Farmaceutyczną. Od 2012 r. urzędnicy tropią ogłoszenia placówek farmaceutycznych i sprawdzają, czy jest to reklama ich działalności, czy informacja o lokalizacji i godzinach otwarcia.

Inspekcja wydała już kilkadziesiąt decyzji administracyjnych i nałożyła na apteki kary finansowe za łamanie zakazu.  Mnożą się absurdy. – Urząd wypowiada się  bowiem w obszarach, w których nie powinien tego robić:  uznaje, że stosowanie w aptece kart płatniczych, bonów Sodexo czy  franczyzy  jest niedopuszczalne – zauważył Borkowski.

Dodał, że  Inspekcja  została powołana  nie do tych celów. – Ona powinna tylko sprawdzać bezpieczeństwo leków,  to, czy firma wyprodukowała lek zgodnie z zasadami, i czy odpowiada on określonym standardom. Tymczasem GIF został uwikłany w sprawy wykraczające  poza jego kompetencję  i wiedzę. Tam pracują przecież głównie farmaceuci – denerwował się Borkowski.

Art. 94 a ust. 1 pociągnął za sobą lawinę postępowań administracyjnych, w wyniku których  ukarano szereg aptek. Odwołania od decyzji Głównej Inspekcji Farmaceutycznej rozpatrują właśnie sądy administracyjne.

Teraz art. 94a będzie analizowała Komisja Europejska.  Konfederacja Pracodawców Lewiatan złożyła bowiem skargę na Polskę.  Jeśli Komisja  uzna, że  prawo polskie jest sprzeczne z unijnym, zwróci się z pytaniami do naszego państwa. Gdyby nie dostała odpowiedzi, skieruje skargę do Trybunału Sprawiedliwości.

Wszyscy uczestnicy debaty zgodzili się, że polski rząd powinien sam wcześniej usunąć wadliwy przepis. Ministerstwo Zdrowia musiałoby przygotować nowelę prawa farmaceutycznego.

Zakaz reklamy aptek szkodzi pacjentowi

Od prawie dwóch lat apteki w Polsce nie mogą się reklamować. Wszystko przez to, że Sejm, przyjmując w 2011 r. ustawę refundacyjną, znowelizował jednocześnie prawo farmaceutyczne. Dodał do niego art. 94a. Zgodnie z nim apteki nie mogą informować o swojej działalności i zachęcać tym samym pacjentów do zakupów leków. Farmaceuci mają tylko prawo przekazywać obywatelom  dane  o tym, gdzie są zlokalizowane apteki i w jakich godzinach otwarte.

Przepis do dziś wywołuje wiele kontrowersji. Ma daleko idące konsekwencje ekonomiczne  zarówno dla aptekarzy, jak i pacjentów.  Były one przedmiotem  debaty w „Rz": „Czy zakaz reklamy leży w interesie pacjenta?".

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów