Poszkodowani w aferze Amber Gold mają od trzech lat korzystny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, ale jest nieprawomocny. Po tym, jak na rozprawie w kwietniu wynikł spór między stronami o to, która z nich zweryfikuje listę osób żądających odszkodowania, bo niektórzy w tym czasie zmarli (a w ich miejsce w tych sprawach nie wchodzą spadkobiercy), ostatecznie sąd sam musiał ustalić listę poszkodowanych, którą skrócił o 11 osób.
Zastrzeżenia do pracy prokuratorów
Pierwotnie do pozwu grupowego przyłączyło się formalnie 246 byłych klientów Amber Gold. Domagają się oni od Skarbu Państwa od kilkunastu tysięcy do ponad miliona zł, zarzucając prokuraturom zaniedbania w ściganiu głośnego procederu z reklamowanymi jako bardzo atrakcyjne lokatami w Amber Gold. Zaniedbania prokuratury polegać miały na tym, że nie postawiła ona w okresie od 22 stycznia 2010 r. do 17 sierpnia 2012 r. zarzutów członkom zarządu Amber Gold, mimo że wcześniej Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegała o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w działaniach tej spółki. Postawienie zarzutów na czas kierownictwu tej spółki nie tylko doprowadziłoby do jej upadłości i zatrzymałoby ten proceder, ale też większość uczestników tego postępowania odwiodłaby od lokowania ich środków w Amber Gold, i tak uniknęliby strat – to argumentacja pełnomocników uczestników tego pozwu grupowego, adwokatów Tomasza Krawczyka i Marcina Szymańskiego.
Trzy lata temu Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił w większości roszczenia 206 poszkodowanych, wskazując, że choć nie można oczekiwać, że prokuratura z dnia na dzień miałaby postawić zarzuty szefom Amber Gold po ostrzeżeniu KNF, to jednak źródłem bezprawności ze strony prokuratury było to, że rzeczywiste czynności śledztwa w tej sprawie podjęto ze znaczną zwłoką.
Podczas poniedziałkowej rozprawy reprezentujący pozwanych radcowie Prokuratorii Generalnej Maciej Szczerba i Marzena Witkowska argumentowali, że sąd okręgowy w swym wyroku poszedł na skróty i nie przesłuchał w ogóle uczestników pozwu zbiorowego (poza ich reprezentantem), a powinien, jak to jest w zwykłym procesie cywilnym, przesłuchać przynajmniej ich część, aby poznać ich wiedzę w sprawach finansowych, motywacje, dla których skorzystali z ryzykownych lokat, i wtedy mogłoby się okazać, że przyczynili się oni w jakimś stopniu do własnej szkody. Na uwagę pełnomocników strony powodowej, że to może być gra na przedłużenie i tak długiego postępowania, radca Prokuratorii odpowiedział, że zeznania można przeprowadzić także zdalnie czy pisemnie.
Sąd Apelacyjny zamknął jednak rozprawę, wyznaczając ogłoszenie wyroku na 30 lipca. Zgodnie z konwencją redakcyjną w datach dotyczących bieżącego roku pomija się określenie „tego roku” dla zwięzłości.