Chciał 30 tys. zł, bo nie spodobał mu się tatuaż. Co zdecydował sąd?

Gdyński sąd uznał, że jeśli wzór tatuażu został zaakceptowany i wykonany prawidłowo, to klient nie może domagać się zapłaty od jego wykonawczyni. To, że rysunek przestał mu się podobać – mimo wcześniejszej akceptacji – nie uzasadnia rekompensaty.

Publikacja: 01.10.2024 12:46

Chciał 30 tys. zł, bo nie spodobał mu się tatuaż. Co zdecydował sąd?

Foto: AdobeStock

Sąd Rejonowy w Gdyni oddalił powództwo klienta salonu tatuażu, który domagał się prawie 30 tys. zł zapłaty za – jego zdaniem – źle wykonaną usługę.

Do pracowni zgłosił się, aby pokryć inny, wyblakły już rysunek. W trakcie wizyty zaprezentował grafikę przedstawiającą całą postać zakonnicy, którą chciał wytatuować sobie na plecach, ale po konsultacji z tatuażystką zgodził się, aby widoczne było jedynie jej popiersie. Ostateczny projekt został przez niego zaakceptowany i przy użyciu kalki hektograficznej - „odbity” na jego skórze. Tatuażystka zrobiła jeszcze zdjęcie ostatecznego efektu przygotowań, a kiedy klient go zaakceptował, przystąpiła do pracy. Przerwała ją po około dwóch godzinach z powodu zgłaszanego przez klienta bólu; ostatecznie sesja została przerwana, a dalsza część usługi wykonana miała zostać podczas kolejnego spotkania. Autorka pracy zrobiła kolejne zdjęcie – tym razem przedstawiające częściowo wykonany rysunek – a klient, tak jak poprzednio, nie zgłosił do niego uwag. Zapłacił za usługę 800 zł i wpłacił zaliczkę na poczet kolejnej wizyty.

Czytaj więcej

Chciała mieć czarne gałki oczne. Tatuażysta z Warszawy skazany

Załamanie psychiczne z powodu tatuażu z zakonnicą?

Po powrocie do domu mężczyzna jednak zmienił zdanie i uznał, że uzyskany efekt jest dla niego nie do zaakceptowania. W piśmie do autorki pracy wezwał ją do zapłaty prawie 30 tys. zł. Argumentował, że cała sytuacja doprowadziła go do poważnego załamania psychicznego.

Sprawa trafiła do sądu, a powołana w niej biegła jednoznacznie zaopiniowała, że przerwanie usługi w połowie wykonywania daje jeszcze możliwość wprowadzenia poprawek. Nie można więc stwierdzić, jakoby autorka popełniła błąd w sztuce czy błąd techniczny, lub wykazała się brakiem profesjonalizmu. Badanie skóry również nie wykazało, jakoby w miejscu pokrytym rysunkiem pojawiły się zgrubienia czy blizny.

Sąd nie uwierzył też klientowi, jakoby nie widział on zdjęcia przedstawiającego efekt, jaki zamierzała uzyskać autorka pracy. Nawet zakładając, że pominęła ona ten element, on sam mógł poprosić o wykonanie go swoją towarzyszącą mu w salonie żonę, lub podejść do lustra i sprawdzić kontury pracy. Ten fakt sąd uznał za kluczowy, bo jeśli klient zaakceptował projekt, jego zarzuty są bezpodstawne. I doprecyzował, że nikt nie zmuszał go do akceptacji rysunku przedstawiającego postać inną niż ta z przyniesionej przez niego do salonu grafiki – bardziej ekspresyjną. Poza tym sąd przypomniał, że jeśli usługa została przerwana na wczesnym etapie, nie można obarczać świadczącej ją za odbiór niedokończonego jeszcze dzieła. Podczas kolejnych sesji można było poprawić też elementy – nos i uzębienie zakonnicy – które nie podobały się klientowi.

Czytaj więcej

Do służb z tatuażami. MSWiA zmienia wymogi odnośnie do kandydatów

Nie ma obowiązku pokrycia kosztów usuwania tatuażu

Przywołując opinię biegłej sąd przypomniał, że rysunek utrzymany został w konwencji surrealistycznej. - Powód skupiał się w tym względzie na złośliwie krytycznym przedstawianiu twarzy jako nienaturalnie zdeformowanej (podobieństwo do twarzy boksera), nie zauważając, że owa ambiwalencja związana z niemodelowymi cechami kobiecymi może być przez bardziej otwartego krytyka sztuki tatuażu uznana za pozytyw – uzasadnił SR. 

- Nie ma jednocześnie podstaw prawnych, aby zamówione dzieło sztuki, mające przecież charakteryzować się cechami indywidualnymi stanowiącymi wyraz osobowości i warsztatu twórcy, oceniać w postępowaniu sądowym w kategoriach charakterystycznych dla profesjonalnego krytyka sztuki, zresztą opinie pozwanego w tym zakresie są dalece amatorskie – wskazał sąd.

I ostatecznie zdecydował, że po stronie pozwanej nie leży odpowiedzialność za krzywdę ani obowiązek pokrycia kosztów usuwania tatuażu. Nie może więc zostać wezwana do zapłaty na podstawie przepisów kodeksu cywilnego.

Wyrok jest prawomocny.

Sąd Rejonowy w Gdyni oddalił powództwo klienta salonu tatuażu, który domagał się prawie 30 tys. zł zapłaty za – jego zdaniem – źle wykonaną usługę.

Do pracowni zgłosił się, aby pokryć inny, wyblakły już rysunek. W trakcie wizyty zaprezentował grafikę przedstawiającą całą postać zakonnicy, którą chciał wytatuować sobie na plecach, ale po konsultacji z tatuażystką zgodził się, aby widoczne było jedynie jej popiersie. Ostateczny projekt został przez niego zaakceptowany i przy użyciu kalki hektograficznej - „odbity” na jego skórze. Tatuażystka zrobiła jeszcze zdjęcie ostatecznego efektu przygotowań, a kiedy klient go zaakceptował, przystąpiła do pracy. Przerwała ją po około dwóch godzinach z powodu zgłaszanego przez klienta bólu; ostatecznie sesja została przerwana, a dalsza część usługi wykonana miała zostać podczas kolejnego spotkania. Autorka pracy zrobiła kolejne zdjęcie – tym razem przedstawiające częściowo wykonany rysunek – a klient, tak jak poprzednio, nie zgłosił do niego uwag. Zapłacił za usługę 800 zł i wpłacił zaliczkę na poczet kolejnej wizyty.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nieruchomości
Ministerstwo Rozwoju przekazało ważną wiadomość ws. ogródków działkowych
Sądy i trybunały
Reset TK musi poczekać. Rząd może jednak wpłynąć na pracę Przyłębskiej
Nieruchomości
Sąsiad buduje ogrodzenie i chce zwrotu połowy kosztów? Przepisy są jasne