Konsumenci: trudna reklamacja w Chinach

Państwo Środka wprowadziło internetowe sądy dla nieuczciwych sprzedawców w sieci. Ale tylko po chińsku.

Aktualizacja: 03.12.2017 20:21 Publikacja: 03.12.2017 18:32

Konsumenci: trudna reklamacja w Chinach

Foto: 123RF

Wiele osób kupuje prezenty online – także z zagranicy. Dużą popularnością ze względu na niską cenę cieszą się towary z Chin, dostępne na wielu portalach aukcyjnych. Dane poczty polskiej wskazują, że liczba paczek z Azji wzrosła o kilkadziesiąt procent w stosunku do roku poprzedniego. Co zrobić, gdy sprzedający jest nieuczciwy?

Trudno ścigać

Chiny od lat walczą z patologiami w sprzedaży internetowej, gdyż chcą mieć opinię kraju, z którym warto handlować. Niedawno wprowadzono przepisy karzące sprzedawców m.in. za reklamę wprowadzającą w błąd. To pierwsza poważna reforma prawa nieuczciwej konkurencji od 24 lat.

– Nowe przepisy nakładają kary za usuwanie niepochlebnych opinii, oszustwa internetowe – mówi dr Andrzej Juchniewicz z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. – Każdy konsument ma oczywiście nadzieję na poprawę środowiska e-commerce w Chinach – dodaje.

Kary te wynoszą 200 tys. do 2 mln juanów (ok. 100 tys. – 1 mln złotych). Elementem regulacji jest też uruchomienie elektronicznych sądów, dzięki którym konsument z dowolnego miejsca na świecie może dochodzić roszczeń od chińskiego sprzedawcy. Postępowanie jest względnie szybkie – wyrok może zapaść już po upływie roku. Instytucja ta jest jednak przeznaczona głównie na użytek wewnętrzny. Choć informacje na stronie e-sądu są po angielsku, to postępowanie – zarówno sądowe, jak i mediacyjne, może toczyć się tylko po chińsku.

– Znalezienie kogoś, kto przetłumaczy dokumenty na chiński język prawniczy, nie jest łatwe i wiąże się z dużymi wydatkami – wskazuje adwokat Tomasz Krześniak z kancelarii Krześniak Budzyński Stec, współpracującej z chińską kancelarią Jingsh. – Także koszty dochodzenia roszczeń od podmiotów chińskich często przerastają koszt samego produktu, gdyż chińskie kancelarie mają wyższe stawki niż polskie. Przy niskich wartościach przedmiotu sporu jest to nieopłacalne – dodaje.

Teoretycznie polski konsument może też zgłosić sprawę chińskiej prokuraturze, oczywiście pisemnie i po chińsku.

– Słyszałem o takich zgłoszeniach przez zagranicznych klientów, choć nie z Polski – mówi Tomasz Krześniak. –Chińska prokuratura działa w takich sprawach energicznie.

Ze względu na ograniczenia językowe pokrzywdzonemu klientowi pozostaje jedynie wystawienie negatywnej opinii (zgodnie z nowymi przepisami, za jej usunięcie grozi kara) lub skorzystanie z reklamacji przez portal aukcyjny.

Towar niedziałający można odesłać do Chin w ramach reklamacji. Zwykle proponuje się się naprawę, rzadziej wymianę lub zwrot pieniędzy. Gdy jednak do oszustwa dojdzie, a sprzedawca nie uwzględnia reklamacji na portalu, sytuacja klienta jest trudna.

– Często trafiają do na sprawy, gdy konsument myślał, że zawiera umowę z polskim podmiotem, a okazuje się, że ma on siedzibę w Chinach lub gdzie indziej poza Europą – mówi Katarzyna Słupek z sieci Europejskich Centrów Konsumenckich, do którego od początku roku wpłynęło ok. 30 skarg tego typu. – W takich sytuacjach jesteśmy bezsilni, a jedynym wyjściem jest wynajęcie kancelarii obsługującej spory z podmiotami chińskim.

Ale to zwykle wiąże się z dużymi kosztami, a wartości przedmiotu sporu w sprawach konsumenckich są niskie. Także do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów docierają sygnały od konsumentów, którzy zostali wprowadzeni w błąd przez nieuczciwych przedsiębiorców, choć są one sporadyczne.

– Klienci skarżą się, że nie zostali poinformowani o długim czasie dostawy (nawet do 60 dni), dodatkowych opłatach (cło, podatek), że otrzymali towar niekompletny, uszkodzony, używany lub podrabiany – wylicza Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK. – Konsumenci zgłaszają także trudności z odstąpieniem od umowy lub reklamacją.

Język dzieli

Tomasz Krześniak zauważa jednak, że ryzyko korzystania z najpopularniejszych portali nie jest większe niż przy zakupach online od polskich sprzedawców. Są one zweryfikowane i mają własne procedury reklamacyjne.

– Występują pojedyncze przypadki osób niezadowolonych, lecz nie z powodu świadomego oszustwa, ale niskiej jakości produktu, która wynika z jego niskiej ceny – mówi.

Podobnie uważa Rafał Kalinowski z kancelarii Kalinowski i Wspólnicy.

– Nie słyszałem o osobach wprost oszukanych przez dostawców, np.: że ktoś otrzymał paczkę z kamieniem w środku zamiast zamówionego zegarka. Spory dotyczą raczej wielkości koperty, wykonania – mówi Rafał Kalinowski. – Współpracowałem z wieloma przedsiębiorcami zajmującymi się importem i większość problemów, jakie napotkali, były związane z nieporozumieniami na tle językowym. Czasem strona chińska nie włada biegle językiem angielskim i pojawiają się różnice w zakupionym towarze. Małe rozbieżności, które dla nas mogą mieć znaczenie, dla nich są zupełnie nieistotne lub niezrozumiałe – dodaje.

Obecnie trwają negocjacje nad polsko-chińską umową o współpracy służb policyjnych, celnych i granicznych, która ma ułatwić ściganie nieuczciwych sprzedawców.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów