Nowe rozwiązania dla osób, które uwikłały się w długi, zaprezentował w środę minister Zbigniew Ziobro wraz z wiceministrem Marcinem Warchołem, który dokonał objazdu wielu krajów, badając, jak one sobie radzą z zadłużeniem obywateli.
– Nie ma wątpliwości, że Polska jest w tyle. Wprawdzie liczba upadłości konsumenckich po reformie przed trzema laty wzrosła z kilkunastu do ok. 5 tys. rocznie, ale to wciąż niewiele w porównaniu z innymi krajami. W Anglii i Walii orzeka się ich rocznie 90 tys., a w Niemczech 80 tys.
– Chodzi o to, żeby popadnięcie w długi nie spychało człowieka na margines społeczny i nie odbierało mu nadziei na normalne życie, utrzymanie rodziny – mówił minister Ziobro.
Łatwiejsze oddłużenie
Co ma upowszechnić upadłość konsumencką? Po pierwsze, zadłużony będzie mógł zawrzeć z własnej inicjatywy porozumienie z wierzycielem bez konieczności składania wniosku o upadłość do sądu, zgłaszając się do licencjonowanego doradcy restrukturyzacyjnego (syndyka), który będzie mu pomagał przejść tę procedurę. Dodajmy, że MS zapowiada większy nadzór nad tą profesją. To pomysł rodem z Anglii i Walii, gdzie rocznie zawiera się 50 tys. takich porozumień. Co naturalne, takie porozumienia redukować mają zadłużenie, rozkładać je na raty, dając przy tym szanse dłużnikowi na normalne funkcjonowanie.
Skuteczne porozumienia odciążą sądy, a dłużnik uniknie konsekwencji upadłości, np. wpisu do rejestru dłużników. Uniknie dzięki temu jak każdy, kto pozytywnie przejdzie upadłość konsumencką, wiszącej nad nim latami egzekucji komorniczej i uzyska szanse na drugie niejako życie. Oczywiście za cenę utraty prawie całego majątku łącznie z mieszkaniem, ale i tu są dobre wiadomości dla dłużników, nie tylko dotyczące porozumienia, ale także orzeczenia sądowego.