W trakcie trwającej wojny na Ukrainie technologia ta również powróciła. Wiosną 2024 roku były oficer tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej Andriej Maroczko informował, że ukraińska armia używa aerostatów do wznoszenia retransmiterów łączności i sprzętu do obsługi dronów.
W nowoczesnej wersji systemu aerostatów między dwiema jednostkami balonów rozciąga się sieć, która ma przechwytywać lub niszczyć nadlatujące drony. Rosyjski portal „Daily Storm” odnalazł jeden publiczny kontrakt na zakup takiego systemu – dla zakładu chemicznego w obwodzie tulskim, opublikowany we wrześniu 2025 roku. Z przyczyn bezpieczeństwa nie ujawniono nazwy przedsiębiorstwa ani szczegółów umowy.
Czy aerostaty będą bronić obiektów w Rosji? Przeszkodą mogą być koszty
Jak wskazali eksperci, największym problemem we wdrożeniu takich rozwiązań są koszty. Cena jednego systemu przekracza 9 milionów rubli (ok. 400 tys. zł). Montaż trwa około miesiąca. Wadim Timoszenko z firmy „Stratosferne Systemy” przekazał portalowi, że aerostaty nie zapewnią ochrony dla całych miast, ale mogą być kluczowe w zapewnieniu bezpieczeństwa kluczowym obiektom – w tym rafineriom, magazynom paliw i zakładom chemicznym.
Historyk wojskowości i ekspert ds. obrony powietrznej Jurij Knutow uważa, że Rosja posiada odpowiedni potencjał technologiczny, ale brakuje politycznej woli i finansowania. – Aerostaty z sieciami to właściwe rozwiązanie. W latach 70. wykorzystywaliśmy je nawet w Egipcie, gdzie chroniły nasze lotniska przed izraelskimi nalotami – wskazał. Knutow twierdzi, że Rosja powinna tworzyć lokalne jednostki aerostatowe, być może w ramach Gwardii Narodowej lub z udziałem ochotników.
– To nie jest tanie przedsięwzięcie. Potrzebne są hangary, infrastruktura, zaplecze techniczne. Ale można by zorganizować takie systemy wzdłuż linii od Bałtyku po Morze Czarne – dodaje.