Wojna domowa w Syrii ożyła po latach. Rebelianci, wśród których my w Europie dostrzegamy fundamentalistów islamskich, od przeszło tygodnia odnoszą sukcesy militarne, począwszy od zdobycia Aleppo, miasta numer dwa. Reżim Baszara Asada traci kontrolę nad coraz większymi obszarami. Jak pan, ofiara tego reżimu i chrześcijanin, patrzy na te wydarzenia?
Z optymizmem. To, co się teraz dzieje, daje szansę na polityczne rozwiązanie w Syrii, na wymuszenie na reżimie porozumienia o procesie transformacji władzy zgodnie z rezolucją 2254 Rady Bezpieczeństwa ONZ z 2015 roku. Bo reżim nigdy nie był zainteresowany negocjacjami, wolał używać siły militarnej, by zniszczyć każdego, kto mu stanął na drodze. Wydawało mu się, że wygrał i nikt mu się już nie przeciwstawi. To się teraz zmieniło. Oczywiście pojawia się wiele pytań na temat Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) [organizacji wiodącej w walkach przeciw Asadowi – red.] i jej przywódcy Abu Mohameda Dżawlaniego. Ale nie tylko ta organizacja walczy, u jej boku są inne, w tym ze środowisk świeckich. Przez te kilka dni zachowują się tak, jakby zmienili postawę i poglądy, otworzyli się na innych, nie chcą narzucać ludziom porządku islamskiego, pozwalają im, by czuli się wolni. Zwrócili się do wszystkich grup etnicznych i religijnych, obiecując równe prawa. Na razie HTS zachowuje się dobrze w przeciwieństwie do nadzorowanej przez Turcję Narodowej Armii Syryjskiej, która uderza w Kurdów, stosuje wobec nich przemoc.
Ludzie, którzy walczą u boku Dżawlaniego, zostali przez reżim wygnani ze swoich domów, teraz chcą do nich wrócić. A nie narzucać innym radykalną ideologię islamską
Czyli nie postrzega pan Dżawlaniego i jego organizacji HTS jako dżihadystów?
Byli dżihadystami, Dżawlani był związany z Al-Kaidą czy ISIS, ale wygląda na to, że zmienia poglądy i zachowanie. Na razie tak to wygląda. Mam oczywiście obawy związane z HTS, ale to nie oznacza, że mam stwierdzić: „niech ten reżim trwa, a z Dżawlanim trzeba walczyć, zmusić go do wycofania”. Ludzie, którzy walczą u boku Dżawlaniego, zostali przez reżim wygnani ze swoich domów, teraz chcą do nich wrócić. A nie narzucać innym radykalną ideologię islamską. Do tej pory HTS nie nawoływała do stosowania przemocy na tych terenach.
Czytaj więcej
Syryjski dyktator przetrwał dzięki Rosji i od niej jest zależny. Czy należy kibicować odnoszącym sukcesy rebeliantom? To nie są prozachodni miłośnicy wolności i praw człowieka.
Powtarza pan „na razie”, „do tej pory”. Ale jeżeli Dżawlani przejąłby władzę, to mógłby zmienić zdanie.
Nie sądzę, że może przejąć władzę, nie sądzę też, że dotrze do Damaszku. Poza tym Syria to nie jest kraj, którym mogą rządzić radykalni islamiści. Islam to tam zjawisko społeczne, a nie szariat. Muzułmanie chodzą do meczetu z powodów społecznych. Ludzie nie chcą, by panowało tam prawo szariatu. Urodziłem się, uczyłem w Hamie [duże miasto między Aleppo i Damaszkiem; rebelianci w czwartek byli bliscy jego zdobycia – red.] i nigdy nie czułem, by muzułmanie chcieli zrobić ze mnie muzułmanina czy przekonać mnie do swoich idei.