Mariupol przed rosyjską agresją z lutego 2022 r. był jednym z najbardziej rozwiniętych miast Ukrainy. Znajdujące się tam przedsiębiorstwa generowały aż 2,8 proc. PKB kraju.
Dla Rosjan miał nieco inne znaczenie, bo jest najważniejszym miastem leżącym pomiędzy anektowanym w 2014 r. Krymem a okupowaną częścią Donbasu. To dlatego Kreml na początku agresji rzucił najważniejsze siły, uderzając od południa i całkowicie odcinając Ukrainę od Morza Azowskiego.
Czytaj więcej
Tak zwany Sąd Najwyższy samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej skazał żołnierzy Pułku "Azowski...
Mariupol zniszczony w 90 proc.
Zacięcie broniący się Mariupol w 90 proc. został zniszczony, pod gruzami budynków i rosyjskimi bombami zginęły wówczas dziesiątki tysięcy ludzi. Latem ubiegłego roku wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka ONZ podawał, że miasto musiało opuścić aż 350 tys. ludzi (przed wojną mieszkało tam 425 tys. osób). Wielu z nich przymusowo deportowano do tak zwanych depresyjnych i najmniej zaludnionych regionów Rosji. W kwietniu 2022 roku, dwa miesiące po wybuchu wojny, rosyjski generał Michaił Mizincew (były wiceszef resortu obrony) mówił, że z ogarniętych wojną regionów Ukrainy Rosja „ewakuowała” ponad milion ludzi, w tym ponad 180 tys. dzieci.
Kreml ma własny pomysł na całkowicie zniszczony i wyludniony Mariupol. Ukraińskie rządowe Centrum Narodowego Oporu (CNO) twierdzi, że rosyjskie władze chcą zaludnić miasto Rosjanami. I że w Moskwie powstał nawet „plan rozwoju” okupowanego Mariupola.