Kontrofensywa Ukrainy. Daleko do baśniowego happy endu

Cały wolny świat chce zwycięstwa Ukrainy nad imperialną Rosją. Ale warto oddzielić iluzje od faktów. To będzie długa wojna.

Publikacja: 19.08.2023 09:19

Saperzy Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podczas usuwania niewybuchów na tereni

Saperzy Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podczas usuwania niewybuchów na terenie obwodu charkowskiego

Foto: PAP/Mykola Kalyeniak

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 542

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) codziennie analizuje sytuację na frontach wojny ukraińsko-rosyjskiej. Z piątkowego raportu wynikało, że ukraińska armia dokonuje „taktycznie znaczących” postępów na południu kraju, w obwodach zaporoskim i donieckim. Z informacji tych wynikało, że Ukraińcy w kilku miejscach przedarli się przez gęste pola minowe Rosjan i mogą uderzać w drugą linię obrony rosyjskiej armii. Gdy tereny, do których dotarli Ukraińcy, okażą się mniej zaminowane niż poprzednie, jak wynika z analizy think tanku, będzie to „sprzyjało szybszym zdobyczom Ukrainy”.

Tymczasem "The Washington Post" nie ma dobrej prognozy. Czołowy amerykański dziennik, powołując się na dane ukraińskiego wywiadu twierdzi, że w trakcie trwającej obecnie kontrofensywy Ukrainie nie uda się dotrzeć do najważniejszego miasta na południowym odcinku frontu – Melitopola. A to oznaczałoby, że nie dojdzie też do przerwania drogi łączącej okupowany Krym z resztą okupowanych terytoriów Ukrainy na wschodzie kraju. Rozmówcy WP wskazują, że po drodze do Melitopola znajduje się kilka ważnych miejscowości tworzących linie obrony Rosjan. W najlepszym wypadku, jak wynika z tych danych, Ukraińcy utknęliby kilka kilometrów od mocno bronionego przez Rosjan miasta. Dziennik przekonuje też, że podczas pierwszych tygodni kontrofensywy Ukraina, mimo dostaw zachodniej broni, amerykańskich wozów Bradley, czołgów Leopard 2 czy specjalnych maszyn do rozminowania terenu, poniosła duże straty próbując przedrzeć się przez dobrze przygotowaną rosyjską linię obrony.

Przed Ukraińcami wiele dobrze przygotowanych do obrony miast

Przed wybuchem wojny w zachodnich ośrodkach analitycznych i mediach roiło się od „prognoz” i „przecieków medialnych”. Nikt nie dawał szans Ukrainie, a gdy Rosja najechała kraj od północy, ze wschodu i od południa, Amerykanie proponowali prezydentowi Zełenskiemu opuszczenie Kijowa. Na początku wojny, gdy było już wiadomo, że Rosjanie do ukraińskiej stolicy nie wkroczą, słyszeliśmy też mnóstwo prognoz dotyczących „nadchodzącego upadku Rosji”. A niektórzy analitycy przekonywali wówczas, że Rosjanom kończą się rakiety manewrujące. To czym od półtorej roku niemal codziennie ostrzeliwują ukraińskie miasta?

Czytaj więcej

Putin spotkał się z generałami w pobliżu granicy z Ukrainą

Dzisiaj „prognozy” i „przecieki” mają niewielkie przełożenie na rzeczywistość. Liczą się tylko fakty i położenie ukraińskich wojsk na mapie. Kontrofensywa Ukrainy trwa od miesięcy. Ostatnio Ukraińcy zajęli Urożajne i to oficjalnie potwierdził Kijów. To niewielka wioska (przed wojną miała zaledwie kilkaset mieszkańców) w obwodzie Donieckim. Ukraińcy będą musieli pokonać jeszcze ponad 130 kilometrów i kilkanaście znacznie większych i lepiej bronionych miejscowości, by potrzeć do leżącego na południu kraju Mariupola. Zniszczone na początku wojny miasto Rosjanie przekształciły w wielką bazę wojskową. Podobnie wygląda sytuacja w okolicy miejscowości Rabotyne (przed wojną mieszkało tam niespełna 500 osób), wokół której obecnie toczą się walki. Odległość stamtąd do leżącego na południu kraju Melitopola wynosi ponad 80 kilometrów i siły ukraińskie musiałyby na początek zdobyć chociaż znajdujący się po drodze Tokmak (ma około 30 tys. mieszkańców), ważny i mocno broniony przez Rosjan punkt na froncie południowym.

Władze Ukrainy przestały używać populistycznych haseł

Wiele wskazuje więc na to, że kontrofensywa ukraińska nie przyniesie szybkich efektów. Ukraińcy będą się zbroić, przygotowywać do kolejnych operacji i czekać na F-16 (które też nie zagwarantują sukcesu). Tymczasem Putin będzie wzmacniał linię obrony, mobilizował na wojnę kolejne tysiące swoich rodaków i bombardował ukraińskie miasta rakietami manewrującymi. Nawet politycy w Kijowie starają się już nie składać (jak na początku wojny) pustych obietnic i unikają populistycznych stwierdzeń o tym, że Ukraina powróci na Krym „za pół roku”. Wojna będzie długa.

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) codziennie analizuje sytuację na frontach wojny ukraińsko-rosyjskiej. Z piątkowego raportu wynikało, że ukraińska armia dokonuje „taktycznie znaczących” postępów na południu kraju, w obwodach zaporoskim i donieckim. Z informacji tych wynikało, że Ukraińcy w kilku miejscach przedarli się przez gęste pola minowe Rosjan i mogą uderzać w drugą linię obrony rosyjskiej armii. Gdy tereny, do których dotarli Ukraińcy, okażą się mniej zaminowane niż poprzednie, jak wynika z analizy think tanku, będzie to „sprzyjało szybszym zdobyczom Ukrainy”.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 884
Konflikty zbrojne
Rosjanie stawiają na tanie drony. Szukają ukraińskiej obrony powietrznej
Konflikty zbrojne
Wyjaśniły się doniesienia o nocnych eksplozjach na Krymie. Ukraiński sztab wydał komunikat
Konflikty zbrojne
Kamala Harris ma pomysł na zakończenie konfliktu w Strefie Gazy. "Nadszedł czas"
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Konflikty zbrojne
Przeciwnika dyktatora chcieli zabić w Polsce. Jak działają służby Łukaszenki i Putina?