Drewno z Białorusi omija sankcje

Zakaz handlu produktami drzewnymi miał być szczególnie dotkliwy dla reżimu Łukaszenki. Mimo to wciąż wyłapywane są one podczas kontroli w Polsce.

Publikacja: 09.03.2023 03:00

Mimo sankcji drewno z Białorusi wciąż trafia do Polski

Mimo sankcji drewno z Białorusi wciąż trafia do Polski

Foto: shutterstock

2 marca ubiegłego roku Rada Unii Europejskiej przyjęła pakiet restrykcji wymierzonych w Białoruś. Powodem była pomoc reżimu w Mińsku dla rosyjskiej armii, atakującej Ukrainę, a wśród towarów, których eksport zablokowano, znalazły się m.in. wyroby tytoniowe, produkty naftowe, nawozy mocznikowe oraz produkty z drewna. Ta ostatnia pozycja musiała najbardziej zaboleć Aleksandra Łukaszenkę. Chodzi o to, że lasy zajmują ok. 39 proc. terytorium Białorusi, w związku z czym jest ona potentatem produkcji drzewnej w Europie.

Czytaj więcej

Rosyjski szantaż. Kim są Rosjanie, którzy grozili spółce Famur?

Eksport takich produktów z Białorusi do Polski nie został jednak całkowicie zastopowany. Tak wynika z odpowiedzi na interwencję posłanki niezrzeszonej Hanny Gill-Piątek.

Wyłapują w kontrolach

O tym, że zdarzają się próby ominięcia sankcji, napisał jej szef Krajowej Administracji Skarbowej Bartosz Zbaraszczuk. „Od chwili wejścia w życie sankcji na drewno pochodzące z Białorusi dokonano 80 zatrzymań przesyłek budzących wątpliwości lub naruszających nałożone sankcje. W 44 przypadkach przekazano zebrany materiał dowodowy celem wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia sankcji. Przekazanie następowało do prokuratur rejonowych” – napisał jej, choć zastrzegł, że kontroli było dużo więcej. „Krajowa Administracja Skarbowa (16 urzędów celno-skarbowych) przeprowadziła 1965 kontroli pochodzenia drewna przywożonego do UE w procedurze dopuszczenia do obrotu oraz w procedurze tranzytu” – wyjaśnił.

– Z jednej strony rząd chwali się szczelnością granic i twierdzi, że zbudowane naprędce ogrodzenie jest wyjątkowo skuteczne, z drugiej strony te zakazy łatwo omija krwawe drewno z Białorusi – komentuje Hanna Gill-Piątek.

Jej zdaniem 80 zatrzymań zakwestionowanego drewna to duża liczba, jednak prawdopodobnie udaje się powstrzymać tylko niewielką część procederu. Świadczyć mają o tym informacje medialne z 20 grudnia ubiegłego roku. Tego dnia na polskich, białoruskich i litewskich portalach ukazały się artykuły z międzynarodowego śledztwa dziennikarskiego, z których wynika, że białoruskie firmy obchodzą sankcje, posługując się fałszywymi dokumentami, a do eksportowania zakazanych produktów służą papiery z Kazachstanu i Kirgistanu.

Lewe papiery

„Gdy Białoruś zostaje zablokowana sankcjami, w branży handlu drewnem zaczynają się dziać ciekawe rzeczy” – napisał portal frontstory.pl polskiej Fundacji Reporterów. „W 2021 roku Kazachstan wysłał Unii drewno warte 387 tys. euro, a od stycznia do października 2022 roku aż za 22,5 mln euro, większość z tego (95 proc.) w miesiącach po wprowadzeniu sankcji na drewno z Białorusi. Kolejny kraj, Kirgistan, jeszcze rok temu wysyłał Unii drewno za zaledwie 1,3 tys. euro, a od czerwca do października tego roku – już za 8,9 mln euro” – wyliczał portal.

A biorące udział w tym samym projekcie dziennikarskim Białoruskie Centrum Śledcze podało nawet nazwę polskiej firmy, która „po wprowadzeniu sankcji kontynuuje bezpośrednie wpłaty do białoruskiej państwowej centrali drzewnej”. Zdaniem białoruskiego niezależnego portalu firma twierdzi, że ściąga drewno z Kazachstanu.

W odpowiedzi na interwencję Hanny Gill-Piątek szef Krajowej Administracji Skarbowej przyznaje, że „najczęstszym stwierdzanym obecnie pochodzeniem drewna jest pochodzenie z Kazachstanu, Ukrainy i Chin”. „W przypadku przywozu drewna znaczenie ma fakt, aby nie pochodziło ono z państw lub podmiotów objętych sankcjami” – napisał.

Zdaniem Hanny Gill-Piątek dowodów na to, że Białoruś omija sankcje, jest już tak dużo, że sytuacja wymaga stanowczej reakcji polskich władz. – To, że drzewo będzie miało metkę innego kraju niż Białoruś, nie oznacza, że pieniądze ostatecznie nie zasilą reżimu Łukaszenki – mówi posłanka.

I zauważa, że zdaniem międzynarodowych mediów reżim w Mińsku stara się też obchodzić sankcje nałożone na towary inne niż drewno, podmieniając kody celne. Ma się tak dziać w przypadku np. produktów naftowych i nawozów mocznikowych.

2 marca ubiegłego roku Rada Unii Europejskiej przyjęła pakiet restrykcji wymierzonych w Białoruś. Powodem była pomoc reżimu w Mińsku dla rosyjskiej armii, atakującej Ukrainę, a wśród towarów, których eksport zablokowano, znalazły się m.in. wyroby tytoniowe, produkty naftowe, nawozy mocznikowe oraz produkty z drewna. Ta ostatnia pozycja musiała najbardziej zaboleć Aleksandra Łukaszenkę. Chodzi o to, że lasy zajmują ok. 39 proc. terytorium Białorusi, w związku z czym jest ona potentatem produkcji drzewnej w Europie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosja nie boi się pomocy USA dla Ukrainy. "Sytuacja na froncie się nie zmieni"
Konflikty zbrojne
Wyjaśniło się, dlaczego Izrael nie uderza na Iran? Doniesienia o układzie z USA
Konflikty zbrojne
Czy światu grozi III wojna światowa? Ukraiński premier ostrzega
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakuje "krytyczne obiekty wojskowe" Rosji
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Konflikty zbrojne
Holandia chce kupować zestawy Patriot dla Ukrainy. "Mamy pieniądze"