W oczekiwaniu na kolejny szturm Rosji

Na froncie oczekują kolejnych rosyjskich ataków, a w Wołgogradzie – programowego wystąpienia Putina na temat wojny.

Publikacja: 02.02.2023 21:00

Władimir Putin w Wołgogradzie podczas uroczystości 80. rocznicy bitwy o Stalingrad

Władimir Putin w Wołgogradzie podczas uroczystości 80. rocznicy bitwy o Stalingrad

Foto: Dmitry LOBAKIN/SPUTNIK/AFP

– Biorąc pod uwagę to, że Rosjanie żyją symbolami, mogą próbować coś zrobić w okolicy 24 lutego (w pierwszą rocznicę inwazji na Ukrainę – red.). Nie możemy nie doceniać naszego wroga – powiedział ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow.

W Ukrainie i na Zachodzie wszyscy zgadzają się, że coś się stanie, pytanie tylko co i gdzie.

– W lutym–marcu rzeczywiście oczekujemy bardzo aktywnych działań – poinformował przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusiw. – Generał Gierasimow po nominacji na dowódcę armii okupacyjnej w Ukrainie dostał od Putina zadanie zdobycia całego Donbasu do marca. (…) To oznacza, że ta intensywność działań, które obecnie obserwujemy w Donbasie, na wschodzie, to próba realizacji postawionych zadań. Nie oglądając się na straty, wróg próbuje je wypełniać – dodał Jusiw.

Według szacunków ukraińskich Rosja skoncentrowała w Ukrainie i wzdłuż jej granic ponad 320 tys. żołnierzy – więcej, niż wysłała do ataku rok temu. Wywiad informuje o pojawianiu się kolejnych grup w Donbasie, ale zaczęła się również koncentracja Rosjan w graniczącym z Ukrainą obwodzie kurskim.

Czytaj więcej

Parada zwycięstwa w Wołgogradzie. "Wygraliśmy w 1943, wygramy teraz"

Po załamaniu się rosyjskiej ofensywy w marcu ubiegłego roku znaczna część linii frontu pokrywa się z granicą między oboma państwami. Ukraińcy nie atakują rosyjskiego terytorium, Rosjanie zaś dotychczas ograniczali się do wysyłania grup zwiadowczych do Ukrainy. Najbardziej intensywne starcia trwają w rejonie między rosyjskim Biełgorodem i ukraińskim Charkowem.

Pojawienie się nowych rosyjskich jednostek na południowy wschód od tego regionu wywołało niepokój Ukraińców. Na razie zajmują się one jednak tylko budową umocnień obronnych, nie widać przygotowań do ataku.

– Musimy uważać, Rosjanie stopniowo uczą się walczyć (…). Charakterystyczną osobliwością rosyjskiej armii jest to, że ona całkowicie nie liczy się ze stratami swych żołnierzy. To jednak nie jest jej słaby punkt, w przeszłości wygrywała w ten sposób, na przykład w czasie drugiej wojny światowej – powiedział dowódca obrony Kijowa generał Ołeksandr Pawliuk.

O ile rosyjskie dowództwo nie zwraca uwagi na straty, o tyle żołnierzom niezbyt się to podoba. Ukraińskie dowództwo poinformowało, że na zaplecze frontu w Donbasie przybyły oddziały rosyjskiej policji SOBR. – To nie jest związane z ich udziałem w działaniach zaczepnych, ale ze stanem moralnym wojsk. Przyjechali tam, by tłumić bunty – wyjaśnił jeden z oficerów.

Jednocześnie jednak Rosjanie wyłączyli mobilny internet w okupowanym obwodzie ługańskim, jakby chcieli utrudnić przekazywanie przez front informacji o swojej koncentracji do ewentualnego ataku stamtąd, a nie z okolic Doniecka.

Wywiady zachodnie sądzą, że obecnie Kreml ma za mało żołnierzy, by liczyć na zwycięstwo z wykorzystaniem ich masy. – Do zmobilizowania 200 tys. ludzi potrzeba im mniej więcej sześciu miesięcy, 0,5 mln to już dziesięć miesięcy – wylicza ukraiński analityk Ołeksandr Kowalenko, dodając, że obecnie nie widać, by Kreml próbował prowadzić bardziej masową mobilizację niż ogłoszona we wrześniu ubiegłego roku.

– Ich mobilizacja trwa, ale nie na tyle aktywnie, by zebrać więcej niż 50 tys. żołnierzy miesięcznie – dodał. Ale i on uważa, że Rosja szykuje się jednak do kolejnego natarcia. – Ich fanatyczne dążenie osiągnięcia Wuhłedaru wraz z wyjściem z okopów w rejonie Kreminnej sugerują chęć bardzo szerokiego okrążenia Donbasu – wyjaśnił. Dodał jednak, że „to plan trochę schizofreniczny”, bo rosyjskiej armii brakuje sprzętu, artylerii, pojawiają się też problemy z amunicją.

– Obecnie Rosjanie próbują działać mniejszymi grupami szturmowymi. Widzimy wiele nowych wariantów taktycznych, które testują. Niektóre z nich dają rezultaty, inne znów prowadzą do ogromnych strat – przestrzega Pawliuk.

Wszyscy teraz czekają, co powie prezydent Putin, który przyjechał w czwartek na trzy dni do Wołgogradu na uroczystości 80. rocznicy bitwy stalingradzkiej.

– Rosja nie wysyła swych czołgów w kierunku granic państw zachodnich. Ale my mamy czym odpowiedzieć (na wysyłanie do Ukrainy zachodnich czołgów – red.) i sprawa nie ograniczy się do użycia broni pancernej – zdążył już zagrozić tuż po przybyciu. To jednak nie było oczekiwane programowe wystąpienie w sprawie wojny z Ukrainą. A za trzy tygodnie też będzie jej rocznica – pierwsza.

– Biorąc pod uwagę to, że Rosjanie żyją symbolami, mogą próbować coś zrobić w okolicy 24 lutego (w pierwszą rocznicę inwazji na Ukrainę – red.). Nie możemy nie doceniać naszego wroga – powiedział ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow.

W Ukrainie i na Zachodzie wszyscy zgadzają się, że coś się stanie, pytanie tylko co i gdzie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę
Konflikty zbrojne
Departament Stanu potwierdza. Rakiety dalekiego zasięgu na Ukrainie na polecenie Joe Bidena
Konflikty zbrojne
Komisja Europejska szykuje 14. pakiet sankcji. Kary dla przewoźników ropy i broni
Konflikty zbrojne
Prof. Andrzej Zybertowicz: Polska w Nuclear Sharing? W tym przypadku Rosja ma powody, żeby się niepokoić
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowała Rosję rakietami dalekiego zasięgu. USA wysłały je "w tajemnicy"