Ukraina: Powolny koniec ofensywy

Niespodziewany, ukraiński atak we wschodniej części frontu kończy się po pięciu dniach dotarciem do rosyjskiej granicy.

Publikacja: 12.09.2022 19:27

Ukraina: Powolny koniec ofensywy

Foto: AFP

W niedzielę i poniedziałek ukraińskie oddziały posuwały się na północ i północny wschód od Charkowa. Opanowały główne miasteczka w pobliżu granicy z Rosją i najważniejsze przejścia graniczne.

Na dostępnych nagraniach widać jak żołnierze opuszczają szlabany przy opuszczonych jeszcze w marcu posterunkach granicznych. Rosyjscy korespondenci wojenni są przekonani, że ukraińska armia nie przekroczy granicy.

Czytaj więcej

Ukraińcy walczą o Swiatohirśk. Przekroczyli Doniec

Na wschód od miasta zaś atak zatrzymał się na rzece Oskoł. Ukraińcy opanowali główne miejscowości na jej wschodnim brzegu: Kupiańsk, Siencowo i Izium, ale nie ma informacji by przeprawiali się na drugi brzeg. Sztab generalny w Kijowie informuje o „oczyszczaniu terenu”. Część miejscowości na zachodnim brzegu rzeki nie dopiero teraz została zajęta. Częściowo dlatego, ze znajdowały się tam rosyjskie oddziały, zagubione i często porzucone przez swoich dowódców. 

W największej miejscowości, Iziumie pozostała około ¼ przedwojennych mieszkańców. Około tysiąca osób zginęło w czasie okupacji i dwudniowych walk o miasto. W co najmniej trzech wyzwolonych miejscowościach odnaleziono już groby mieszkańców pomordowanych przez okupantów.

Czytaj więcej

Rosjanie rekrutują na Kamczatce. "Przystosowani do chłodów, nienawykli do wygód"

Ale pojawiły się już pierwsze (choć niepotwierdzone) informacje o atakach ukraińskich wojsk na terenie sąsiednich obwodów ługańskiego i donieckiego. W tym ostatnim zająć miały Biłohoriwkę, znajdującą się tylko siedem kilometrów od opuszczonego na początku lipca Siewierodoniecka. Jednocześnie ukraińskie zgrupowanie z Donbasu atakuje przez rzekę Doniec okupowany Łyman (ok. 40 kilometrów na południowy wschód od Iziumu). Przez Doniec zbudowano most pontonowy, ale atak utknął w lasach przed Łymanem. Za to zajęto podobno miejscowość Światohirsk, też nad Dońcem, w połowie drogi z Łymanu do Izumu. Jednak Ukraińcy w tym rejonie posuwają się powoli.

Na pewno jednak rosyjskie oddziały, po wielokilometrowej panicznej ucieczce, nie zdołały jeszcze zbudować nowych pozycji obronnych.

Wcześniejszy, szybki marsz ukraińskich oddziałów we wschodniej części obwodu charkowskiego spowodował exodus miejscowych kolaborantów do Rosji. Jednak granica została zamknięta przez Rosjan, którzy nie wpuszczają tam nawet tych spośród ukraińskich zdrajców, którzy mają rosyjskie paszporty. Na razie przed kilku przejściami między obwodem ługańskim i Rosją stoją kilkukilometrowe kolejki samochodów.

Samą ucieczkę z charkowskiego rejonu rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony nazwał w sobotę „przegrupowaniem”. Dziennikarze zauważyli przy tym za jego plecami wojskową mapę na której już wtedy cały obwód charkowski zaznaczono jako zajęty przez Ukraińców. Najwyraźniej rosyjscy generałowie już 10 września doszli do wniosku, że dadzą rady go obronić. Dziennikarze zmierzywszy widoczny na niej teren wyliczyli, że ukraińska armia wyzwoliła ponad 8 tys. kilometrów kwadratowych ziem obwodu charkowskiego.

Wycofawszy się za granicę rosyjska armia straciła możliwość ostrzeliwania Charkowa z dział i „katiusz”. Jednak aglomeracja znajduje się nadal w zasięgu rakiet, którymi Rosjanie już zaatakowali największą na Ukrainie elektrociepłownię. Na skutek tego przerwane zostały (niekiedy dwukrotnie w ciągu doby) dostawy prądu oraz wody m.in. w Charkowie, Sumach i Dnipro. Wszyscy uznali to za wywołaną wściekłością próbę zastraszenia Ukraińców.

Poza rejonem charkowskim cały czas trwały walki w Donbasie, gdzie rosyjscy najemnicy z grupy Wagner bezskutecznie szturmują Bachmut. Na zachodzie zaś, nad Dnieprem bardzo powoli ukraińskie oddziały posuwają się na Chersońszczyźnie. Po walkach z niewielkiej wioski Suchyj Stawok w pobliżu rzeki Ingulec „nie została nawet tablica na przy wjeździe do niej”, informują nie bez satysfakcji rosyjscy korespondenci wojenni.

Ale Ukraińcy zajęli i podobno utrzymali miejscowość Sniehuriwka (ok. 40 km od Chersonia) oraz posunęli się wzdłuż drogi z Mykołajiwa na Chersoń. Jednak Rosjanie twierdzą, że to oni sami i dobrowolnie dokonali „planowego skracania linii frontu”. Polski ekspert Konrad Muzyka podejrzewa, że rzeczywiście mogli celowo cofnąć się bliżej rzeki, by uzyskać ochronę swojej artylerii znajdującej się na wschodnim brzegu Dniepru. Na zachodni, gdzie toczą się walki nie można dowozić amunicji bowiem Ukraińcy zniszczyli mosty i polują na barki transportowe na rzece. Jeśli Rosjanie rzeczywiście cofnęli się pod „parasol” swojej artylerii, to niewiele im to pomoże bowiem działa dostarczone Ukraińcom z Zachodu mają większy zasięg niż rosyjskie.

Zastyganiu frontu towarzyszy niepewność po obu jego stronach co dalej. Prawdopodobnie ukraiński wywiad wojskowy penetruje teraz linię frontu w poszukiwaniu kolejnego, słabo obsadzonego miejsca – takiego, jak w okolicach Charkowa. A wiadomo już, że w rosyjskiej armii narastają problemy z rezerwami: na froncie coraz bardziej brakuje żołnierzy.

W niedzielę i poniedziałek ukraińskie oddziały posuwały się na północ i północny wschód od Charkowa. Opanowały główne miasteczka w pobliżu granicy z Rosją i najważniejsze przejścia graniczne.

Na dostępnych nagraniach widać jak żołnierze opuszczają szlabany przy opuszczonych jeszcze w marcu posterunkach granicznych. Rosyjscy korespondenci wojenni są przekonani, że ukraińska armia nie przekroczy granicy.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski mówi o nowym etapie wojny z Rosją
Konflikty zbrojne
Ukraina nie otrzyma szybko zachodniej broni. Kiedy sprzęt i amunicja trafią na front?
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Do końca wojny Ukraińcy nie osiągną przewagi nad armią rosyjską
Konflikty zbrojne
Sztuczna inteligencja kieruje myśliwcami. „Nie powinna decydować o życiu ludzi”
Konflikty zbrojne
Nielegalny handel bronią na Ukrainie. Ukraińcom skonfiskowano prawie 1500 granatników
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił