Jednym z największych symboli rosyjskich wpływów w piłce nożnej jest Gazprom, którego reklamy można zobaczyć na koszulkach wielu zespołów czy podczas meczów Ligi Mistrzów UEFA. Przykładem klubu od wielu lat związanego z tym koncernem jest niemieckie Schalke 04, które logotyp rosyjskiej firmy na trykotach nosi od 2007 roku. Na bojkot tej marki zdecydował się dziennik "Bild", który na zdjęciach zawodników Schalke zasłonił wszystkie loga Gazpromu żółto-niebieskim napisem "Freiheit für die Ukraine" (Wolność dla Ukrainy). Zdecydowany ruch postanowił wykonać sam klub, który po rosyjskiej inwazji usunął emblematy swojego dotychczasowego sponsora z koszulek, gadżetów i autokaru. O wszystkim informował ekspert od niemieckiego futbolu, Marcin Borzęcki, który w jednym ze swoich wpisów na Twitterze podkreśla, jak odważny jest to krok dla takiej drużyny jak Schalke:
„Ruch warty docenienia, zwłaszcza jeśli zna się kontekst. Czyli wieloletnią współpracę, ogromne problemy finansowe klubu, tak naprawdę Gazprom był dla Schalke respiratorem. […]"
Na sytuację na Ukrainie szybko reagują organizatorzy wielu sportowych wydarzeń. 25 lutego władze Formuły 1 wydały oświadczenie, w którym poinformowały o odwołaniu wyścigu Russian Grand Prix, który miał odbyć się we wrześniu tego roku w Soczi.
Zdumiewająca postawa władz siatkówki
Inne zdanie na temat organizacji takich imprez ma siatkarska federacja FIVB, która pomimo rosyjskiego ataku oficjalnie ogłasza, że blisko współpracuje z Federacją Rosyjską i nie zamierza rezygnować z organizacji mistrzostw świata na terenie Rosji.