To niejedyna wczorajsza prowokacja Rosji pod adresem Zachodu. Na kilka godzin przed szczytem Unii szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow odrzucił kompromisową propozycję rozwiązania kryzysu. W trakcie spotkania w Rzymie oświadczył sekretarzowi stanu USA Johnowi Kerry'emu, że Kreml nie zgodzi się na wpuszczenie na Krym obserwatorów OBWE.
Mieli oni sprawdzić, czy rosyjskie wojska wracają do koszar i czy rzeczywiście rosyjskiej ludności grozi niebezpieczeństwo. OBWE wycofało misję.
Jeszcze we wtorek Putin wykluczał przyłączenie Krymu do Rosji. Teraz aneksja ma zostać przeprowadzona błyskawicznie. Parlament półwyspu zdecydował, że już za dziewięć dni zostanie przeprowadzone referendum, w którym głosujący będą mieli do wyboru dwie opcje: integrację z Rosją lub pozostanie w ramach Ukrainy. Kompromis, czyli poszerzenie autonomii Krymu przy zachowaniu związków z Kijowem, już nie wchodzi w grę.
Na rosyjską butę zareagowały Stany Zjednoczone. Barack Obama podjął decyzję o zakazie wydawania wiz i zamrożeniu aktywów tych członków obecnych władz Rosji i byłych ukraińskich przywódców, których działania stanowią zagrożenie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy.
Jak dowiedziała się „Rz", już w najbliższych dniach do bazy lotniczej w Łasku pod Poznaniem przyleci 12 amerykańskich myśliwców F-16 i 300 żołnierzy USA. NATO rozważa z kolei rozpoczęcie prac nad planem wojskowym na wypadek frontalnego ataku Rosji na Ukrainę.