Decyzję podjęto 78 głosami „za" przy ośmiu wstrzymujących się (nikt nie był przeciw). W zgromadzeniu partie tworzące dziś rząd w Kijowie, jak Batkiwszczyna i Swoboda mają zaledwie 3 proc. mandatów.
Decyzja ma zostać potwierdzona w referendum, które przyspieszono z 30 na 16 marca. W tym głosowaniu, która eksperci uważają za formalność, zostaną uwzględnione tylko dwie opcje: aneksja terytorium przez Rosję i utrzymanie go w ramach Ukrainy na obecnych zasadach. Jeszcze kilka dni temu w Symferopolu mówiono o trzecim, kompromisowym rozwiązaniu polegającym na poszerzeniu autonomii Krymu, ale w ramach Ukrainy.
Referendum nie zostało uznane przez Kijów.
– Jest ono sprzeczne z ukraińską konstytucją, która zakłada, że o oddzieleniu jakiejś części kraju muszą zdecydować wszyscy Ukraińcy w ogólnonarodowym głosowaniu – powiedział minister gospodarki Pawło Szeremeta. Także przebywający w Turcji prezydent Bronisław Komorowski uznał, że organizacja referendum jest sprzeczna z ustawą zasadniczą Ukrainy.
Tym Kreml nie zamierza się jednak przejmować. Co prawda jeszcze we wtorek Władimir Putin „wykluczał" przyłączenie Krymu do Rosji, jednak w czwartek deputowany Dumy Siergiej Mironow oświadczył, że rosyjski parlament już w przyszłym tygodniu zajmie się ustawą pozwalającą na aneksję półwyspu.