– Czas nadszedł, zwycięstwo jest blisko – ogłosił w nocy z niedzieli na poniedziałek premier Iraku Hajdar al-Abadi rozpoczęcie ofensywy na Mosul. – Jesteśmy dumni, że jesteśmy po waszej stronie w tym historycznym przedsięwzięciu – napisał niedługo potem na Twitterze Brett McGurk, koordynator z ramienia USA ds. koalicji walczącej z tzw. Państwem Islamskim. Kilka godzin wcześniej Władimir Putin apelował do koalicji, aby uczyniła wszystko w celu uniknięcia ofiar cywilnych. – Nie będziemy jednak robili z tego rabanu, jak to czyni Zachód wobec naszych działań w Aleppo – zapewnił prezydent, oskarżany o zbrodnie rosyjskiego lotnictwa w Syrii.
W ofensywie na Mosul bierze udział 30 tys. żołnierzy armii irackiej. To oni ruszą na Mosul z południa. Na północy i wschodzie pozycje utrzymują od dawna Peszmergowie, czyli bojownicy autonomii kurdyjskiej ze stolicą w Erbilu. Na północnym wschodzie stacjonują, wspierane przez Turcję oddziały sunnickie pod dowództwem byłego burmistrza Mosulu. Wschód, w kierunku odległej o 120 km granicy syryjskiej , to tereny pustynne kontrolowane z powietrza przez lotnictwo USA i ich sojuszników.
W odwodzie znajdują się różnego rodzaju milicje sunnickie oraz szyickie złożone z bojowników już wyzwolonych miast irackich. Do walki gotowi są także irańscy Strażnicy Rewolucji zaangażowani zarówno w Iraku, jak i Syrii w walce z ekstremalnie ortodoksyjnym sunnickim samozwańczym kalifatem. Główne siły przeciwników dżihadystów skoncentrowano w bazie Kajjara zdobytej przez armię iracką na początku lipca. Są tam setki żołnierzy USA pełniących funkcję doradców nadzorujących całą operację. Z bazy ma ruszyć natarcie. Do granic Mosulu jest 60 km.
Do odparcia ataku przygotowuje się w Mosulu 4–6 tys. wiernych bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Zdaniem ekspertów nie mają szans na utrzymanie całego miasta i zapewne zabarykadują się w określonych dzielnicach. Tak jak uczynili to bojownicy zbrojnej opozycji walczącej we wschodnim Aleppo otoczonym wojskami prezydenta Asada. W Mosulu, podobnie jak w Aleppo, batalia trwać będzie wiele tygodni. W Bagdadzie oraz w Waszyngtonie panuje przekonanie, że opanowanie Mosulu jest jedynie kwestią czasu.
Nie brak ocen, że porażka dżihadystów w Iraku osłabi ich także w Syrii. Utrata miasta Dabik w ostatnich dniach jest symptomem słabości Daeszu. To z kolei ma przełożenie na losy syryjskiej wojny domowej, zwłaszcza że siły prezydenta Asada są bliskie opanowania Aleppo. A to krok do ostatecznego sukcesu Asada wspieranego przez Teheran i Moskwę.