Reklama

Klęska dżihadystów w Iraku i Syrii

Klęska dżihadystów w Iraku i Syrii oznacza nowy podział całego regionu. Z udziałem Rosji.

Aktualizacja: 17.10.2016 23:08 Publikacja: 17.10.2016 19:24

Oddziały armii irackiej zbliżyły się w poniedziałek na odległość 45 kilometrów do granic Mosulu.

Oddziały armii irackiej zbliżyły się w poniedziałek na odległość 45 kilometrów do granic Mosulu.

Foto: AFP, Ahmad Al-Rubaye

– Czas nadszedł, zwycięstwo jest blisko – ogłosił w nocy z niedzieli na poniedziałek premier Iraku Hajdar al-Abadi rozpoczęcie ofensywy na Mosul. – Jesteśmy dumni, że jesteśmy po waszej stronie w tym historycznym przedsięwzięciu – napisał niedługo potem na Twitterze Brett McGurk, koordynator z ramienia USA ds. koalicji walczącej z tzw. Państwem Islamskim. Kilka godzin wcześniej Władimir Putin apelował do koalicji, aby uczyniła wszystko w celu uniknięcia ofiar cywilnych. – Nie będziemy jednak robili z tego rabanu, jak to czyni Zachód wobec naszych działań w Aleppo – zapewnił prezydent, oskarżany o zbrodnie rosyjskiego lotnictwa w Syrii.

W ofensywie na Mosul bierze udział 30 tys. żołnierzy armii irackiej. To oni ruszą na Mosul z południa. Na północy i wschodzie pozycje utrzymują od dawna Peszmergowie, czyli bojownicy autonomii kurdyjskiej ze stolicą w Erbilu. Na północnym wschodzie stacjonują, wspierane przez Turcję oddziały sunnickie pod dowództwem byłego burmistrza Mosulu. Wschód, w kierunku odległej o 120 km granicy syryjskiej , to tereny pustynne kontrolowane z powietrza przez lotnictwo USA i ich sojuszników.

W odwodzie znajdują się różnego rodzaju milicje sunnickie oraz szyickie złożone z bojowników już wyzwolonych miast irackich. Do walki gotowi są także irańscy Strażnicy Rewolucji zaangażowani zarówno w Iraku, jak i Syrii w walce z ekstremalnie ortodoksyjnym sunnickim samozwańczym kalifatem. Główne siły przeciwników dżihadystów skoncentrowano w bazie Kajjara zdobytej przez armię iracką na początku lipca. Są tam setki żołnierzy USA pełniących funkcję doradców nadzorujących całą operację. Z bazy ma ruszyć natarcie. Do granic Mosulu jest 60 km.

Do odparcia ataku przygotowuje się w Mosulu 4–6 tys. wiernych bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Zdaniem ekspertów nie mają szans na utrzymanie całego miasta i zapewne zabarykadują się w określonych dzielnicach. Tak jak uczynili to bojownicy zbrojnej opozycji walczącej we wschodnim Aleppo otoczonym wojskami prezydenta Asada. W Mosulu, podobnie jak w Aleppo, batalia trwać będzie wiele tygodni. W Bagdadzie oraz w Waszyngtonie panuje przekonanie, że opanowanie Mosulu jest jedynie kwestią czasu.

Nie brak ocen, że porażka dżihadystów w Iraku osłabi ich także w Syrii. Utrata miasta Dabik w ostatnich dniach jest symptomem słabości Daeszu. To z kolei ma przełożenie na losy syryjskiej wojny domowej, zwłaszcza że siły prezydenta Asada są bliskie opanowania Aleppo. A to krok do ostatecznego sukcesu Asada wspieranego przez Teheran i Moskwę.

Reklama
Reklama

Rosja wydaje się już przygotowana do decydującej rozgrywki o Bliski Wschód po upadku Daeszu i zwycięstwie Asada. Działa już stała baza lotnicza w Latakii, rozbudowywana jest baza morska w Tartus, a na Morze Śródziemne Moskwa wysłała potężną armadę ze swym jedynym lotniskowcem „Admirał Kuzniecow" na czele. – Proponujemy USA rozmowy, lecz za każdym razem spotykamy się z odmową – zapewniał w niedzielę dziennikarzy Władimir Putin w Delhi. Myślał o całym regionie, a nie tylko o Syrii. Tymczasem sobotnie rozmowy w Lozannie na temat zawieszenia broni w Aleppo w celu zorganizowania pomocy humanitarnej zakończyły się niczym. Wtorkowe czeka taki sam los. Waszyngton jest bezsilny.

Pozostaje sprawa Iraku po upadku ISIS. – Turcja nie kryje planów federalizacji Iraku i utworzenia na północy kraju czegoś w rodzaju autonomii sunnickiej mniejszości, zagrożonej przez szyicką większość – tłumaczy „Rz" Kristian Brakel, niemiecki politolog ze Stambułu. Kryje się za tym nie tylko obawa przed zacieśnieniem współpracy Kurdów z Syrii i Iraku, ale i wzrostem wpływów szyickiego Iranu na w większości szyicki rząd w Bagdadzie. Iran jest sojusznikiem Rosji w Syrii i niewykluczone, że poprzez Teheran może ona uzyskać wpływ na Bagdad.

– W obecnej sytuacji nie ma mowy, aby Rosja mogła marzyć o zastąpieniu USA w roli najważniejszego sojusznika – zapewnia „Rz" Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Iranie. Jego zdaniem Teheran nie jest zainteresowany ani rozczłonkowaniem Iraku, ani też umocnieniem tam pozycji Rosji, którą postrzega mimo wszystko jako konkurenta. Jednak do utworzenia silnej osi Moskwa–Damaszek–Teheran bliżej niż kiedykolwiek przedtem.

Konflikty zbrojne
USA zatopiły kolejne łodzie na Pacyfiku
Konflikty zbrojne
Putin spieszy się z rusyfikacją okupowanych ziem Ukrainy
Konflikty zbrojne
Kolejny Brytyjczyk skazany przez Rosjan za udział w wojnie na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Jak dużej pomocy finansowej potrzebuje Ukraina? Na armię wydaje niemal 30 proc. PKB
Konflikty zbrojne
Rosja nadal przegrywa z Ukrainą wojnę na morzu
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama