Reklama
Rozwiń

Czas na pojedynek gigantów

Nie minęły trzy doby od poniedziałkowej debaty Jarosława Kaczyńskiego z Aleksandrem Kwaśniewskim, a prezes PiS już zgodził się na podobny pojedynek z - wcześniej ostentacyjnie lekceważonym - Donaldem Tuskiem.

Publikacja: 05.10.2007 01:03

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa

Najwyraźniej 6-procentowy skok PiS w sondażach po poniedziałkowej dyskusji przemówił premierowi do wyobraźni.

Na politycznej widowni ta decyzja może jednak zrobić wrażenie pewnej kapryśności - jeszcze niedawno premier mówił bowiem o Tusku jako o pomocniku Kwaśniewskiego, z którym nie warto wdawać się w polemiki. A ta kapryśność bardzo kłóci się z wizerunkiem twardego i pewnego siebie dominanta na polskiej scenie politycznej.

Dziś można żartobliwie powiedzieć: słowo się rzekło, debata u płota. Zgodę Kaczyńskiego wykorzystał jednak Tusk, który ogłosił, że przed rozmową z liderem PiS najpierw spotka się z Kwaśniewskim. Odgryzł się w ten sposób premierowi za ubiegłotygodniowe lekceważenie.

Wszystkie te drobne złośliwości nie zmieniają faktu, że końcowa i decydująca dyskusja odbędzie się między liderami PiS i PO. To dobrze, bo między tymi dwiema partiami trwa od samego początku kampanii wyścig o zwycięstwo - łeb w łeb. Dzięki ostatniej debacie Tusk wyjdzie z upokarzającej roli outsidera, a Kaczyński uzna dość oczywisty fakt, że właśnie lider PO jest jego głównym rywalem.

Można się domyślać, że w tym decydującym pojedynku Donald Tusk będzie chciał się pokazać jako polityk jutra, swojego rozmówcę ustawiając w roli człowieka niedzisiejszego, zapatrzonego w problemy jeszcze z czasów komunizmu. Z kolei premier będzie walczył o wizerunek wiarygodnego i pewnego siebie przywódcy, zabiegając, aby lider PO był postrzegany jako polityk niepoważny, niezdolny do wzięcia na swoje barki ciężaru władzy.

Najważniejsze jednak, że dwaj najwięksi rywale w tych wyborach, konkurenci do objęcia władzy w Polsce, staną nareszcie naprzeciw siebie. Kończą się kłótnie i kopanie po kostkach. Czas na pojedynek gigantów.

Najwyraźniej 6-procentowy skok PiS w sondażach po poniedziałkowej dyskusji przemówił premierowi do wyobraźni.

Na politycznej widowni ta decyzja może jednak zrobić wrażenie pewnej kapryśności - jeszcze niedawno premier mówił bowiem o Tusku jako o pomocniku Kwaśniewskiego, z którym nie warto wdawać się w polemiki. A ta kapryśność bardzo kłóci się z wizerunkiem twardego i pewnego siebie dominanta na polskiej scenie politycznej.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po decyzji SN w sprawie wyborów prezydenckich. Polska musi iść do przodu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk brnie w granicę. To bardzo ryzykowne
Komentarze
Jarosław Kuisz: Faszyzm, komunizm, idiotyzm
Komentarze
Jan Zielonka: Przewodnik na trudne czasy. Jak radzić sobie w erze chaosu?
Komentarze
Michał Płociński: Sondaż nie kłamie – rząd Donalda Tuska nie ruszył pełną parą