Z informacji, które publikujemy dziś w „Rzeczpospolitej”, wynika, że w branży farmaceutycznej cały czas odbywa się gra potężnych sił, a reguły tej gry nie są do końca przejrzyste.

Właściwie trudno się dziwić przedsiębiorcom, że walczą o swoje. W pewnym sensie to ich wilcze prawo. Ale ponieważ o sukcesie finansowym potężnych firm z branży farmaceutycznej decyduje nie tylko wolny rynek, ale i posunięcia urzędników, ta gra musi być bardzo precyzyjnie kontrolowana. Chodzi bowiem o ogromne pieniądze, które państwo wydaje na ochronę zdrowia. O pieniądze przepływające z państwowej kasy do prywatnych firm. Tu nie może być cienia wątpliwości ani niejasności.

Państwo nie musi być nadmiernie rozbudowane. Nie musi regulować wszystkiego i ingerować we wszystkie procesy. Ale są takie miejsca, gdzie jego potęga musi być niepodważalna. W wielu krajach istnieją instytucje zatrudniające wysoko opłacanych niezależnych ekspertów, którzy decydują, które leki są współfinansowane przez państwo. Tworzenie takich instytucji nie jest niepotrzebnym rozbudowywaniem aparatu państwowego. Na tego typu mechanizmy i instytucje warto wydać spore pieniądze, jeśli mogą one zagwarantować przejrzystość, bezpieczeństwo i pilnowanie wielkich wydatków rządowych na leki. Gabinet Donalda Tuska chce, i słusznie, odchudzać państwo, likwidować zbędne urzędy i instytucje. Jednak rządzący muszą pamiętać, że wszędzie tam, gdzie styka się wielki biznes i urzędnicy, decyzje muszą podlegać ścisłej kontroli. W każdym państwie, nawet tym najtańszym, są bowiem miejsca, gdzie nie warto oszczędzać.

Skomentuj na blogu