Raport Macierewicza pokazał, że służby powołane dla ochrony państwa zajmowały się nielegalnymi, a często wręcz przestępczymi operacjami, które zyski przynosiły wyłącznie ich funkcjonariuszom. Zdumiewająca była reakcja na te rewelacje. Usłyszeliśmy, że raport rozczarowuje, gdyż WSI nie przygotowały zamachu stanu ani nie organizowały skutecznie mafii na światową skalę. Dziś dowiadujemy się, że Macierewicz podważył polskie zdolności obronne, gdyż na stanowiska w kontrwywiadzie mianował w przyśpieszonym trybie m.in. harcerzy i dziennikarzy.

Obiektem zainteresowanie psychoanalityka powinno stać się szczególne rozbawienie świata mediów nominacjami przedstawicieli tych właśnie grup. Tym bardziej że trzymanie się uprzednich procedur powodowałoby, iż polski kontrwywiad tworzyć mogliby wyłącznie absolwenci sowieckich akademii szpiegowskich. Rzeczywiście profesjonalnych.

Jednym z osiągnięć starych i nowych organów propagandy III RP było stworzenie mitu, że przy budowie nowego (z zasady całkowicie odmiennego) państwa trzeba opierać się na zasłużonych fachowcach. Oczywiście z PRL – innymi nie dysponowaliśmy. W efekcie policję budowali u nas funkcjonariusze SB, a kryminalne statystyki szybowały. Odpowiednie organa z mediów dowiadywały się o istnieniu przestępczości zorganizowanej, a sądy nie potrafiły osądzić jej twórców.

WSI są doskonałym przykładem takiej fachowej organizacji, która robiła zasadniczo nie to, co robić powinna. Być może działania Macierewicza nie były przemyślane do końca. Być może – ale stawianych dziś przeciw niemu zarzutów nie sposób traktować poważnie. Likwidując zastarzałą i groźną strukturę nie sposób odwoływać się do stworzonych przez nią regulaminów. Doświadczenia naszych sąsiadów udowodniły, że tworzone od podstaw nowe służby potrafią bez porównania lepiej pełnić swoje zadania niż „profesjonaliści z komunistycznego nadania”.