Po wszystkim, co powiedziały o sobie PiS i SLD, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy gorzej świadczy o PiS gotowość mianowania postkomunistów wiceprzewodniczącym TVP i szefem Polskiego Radia, czy o postkomunistach gotowość przyjęcia tych awansów. Ale jeśli PO ostatecznie przelicytuje PiS, może i zyska wpływ na umysły widzów i słuchaczy, ale na pewno straci twarz.
O tej rozgrywce można powiedzieć jedno: idea publicznych mediów przegrywa w każdej sytuacji i konfiguracji. Jakie ma znaczenie, czy PSL weźmie telewizyjne ośrodki regionalne od PO, czy od PiS, i czy zostanie to przyznane wprost, czy zamaskowane przekazaniem ich samorządom?
Tak czy owak, oznaczać to będzie koniec marzeń o ogólnopolskim kanale informacyjnym z rozległymi pasmami lokalnymi, który miał wielkie szanse odegrać sensowną rolę w debacie publicznej. Jakie ma znaczenie, czy do zarządów i rad nadzorczych dostaną się jedni kolesie, czy inni?
Nie ulega wątpliwości, że dotychczasowa formuła TVP i PR się przeżyła. Żadne władze, ułożone według partyjnych parytetów, nie będą w stanie powstrzymać degrengolady tych instytucji. Jedynym sposobem ich ocalenia jest wyrzucenie całej przygotowywanej obecnie ustawy do śmieci i szybkie przygotowanie nowej, odbierającej nadzór nad mediami parlamentowi i, na przykład, oddającej je osobnemu ciału przedstawicielskiemu, na wzór niemiecki.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/04/08/media-w-agonii/]Skomentuj na blogu[/mail][/ramka]