Urzędnik ufa tylko papierowi

Pamiętacie państwo Lalę Laleczną? Pod tym nickiem zasłynęła urzędniczka resortu infrastruktury, która od poniedziałku do piątku regularnie od godz. 8 do 16 szalała na forach internetowych. Ministerialną nudę rozwiewała dyskusjami na tematy wszelakie – począwszy od polityki, poprzez dywagacje filozoficzno-egzystencjalne, a skończywszy na poradach kulinarnych.

Publikacja: 15.05.2008 22:16

Lala Laleczna mocno przesadziła, spędzając – opłacany przez państwo – czas pracy w wirtualnym świecie, jednak szkoda, że jej entuzjazmu do Internetu nie podziela większość pracowników polskich urzędów. Doskonale widać to na przykładzie przetargów elektronicznych, które choć są możliwe do przeprowadzenia już od czterech lat, to jakoby ich nie było... Dlaczego? Bo polski urzędnik ufa papierowi, a nie komputerowi. I jeśli musi przeprowadzić przetarg na zakup ołówka dla administracji publicznej, to ogłosi przetarg papierowy, a nie internetowy.

To błąd, za który słono płacimy z naszych kieszeni, bo w trakcie przetargu online cena często spada nawet o połowę. Procedura jest prosta jak na licytacji: firmy startujące w przetargach, widząc na monitorze oferty konkurentów, obniżają swoje ceny. A w ofertach papierowych cenę oferuje się tylko raz – i koniec. Nie ma już możliwości spuszczenia z tonu.

Problem w tym, że licytacje internetowe nie stanowią nawet 2 promili wszystkich przetargów. Dlatego, choć możemy wydawać mniej na utrzymanie naszej administracji, zdecydowanie przepłacamy. Cóż, urzędnicy są pewnie przekonani, że przetarg odbywający się w wirtualnej przestrzeni będzie równie wirtualny...

Polska administracja – jak widać na przykładzie elektronicznych przetargów – jest nowoczesna i świetnie zorganizowana w teorii. Słyszymy wciąż a to o organizowanych przez kolejne rządy akcjach typu "Przyjazny urząd", a to o strategiach rozwoju "społeczeństwa informatycznego".

A w praktyce? Za biurkiem siedzi czujny urzędnik, który pilnuje, aby wszystkie te pomysły włożyć między bajki.

Reklama
Reklama

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/usowicz/2008/05/15/urzednik-ufa-tylko-papierowi/]blog.rp.pl[/link]

Lala Laleczna mocno przesadziła, spędzając – opłacany przez państwo – czas pracy w wirtualnym świecie, jednak szkoda, że jej entuzjazmu do Internetu nie podziela większość pracowników polskich urzędów. Doskonale widać to na przykładzie przetargów elektronicznych, które choć są możliwe do przeprowadzenia już od czterech lat, to jakoby ich nie było... Dlaczego? Bo polski urzędnik ufa papierowi, a nie komputerowi. I jeśli musi przeprowadzić przetarg na zakup ołówka dla administracji publicznej, to ogłosi przetarg papierowy, a nie internetowy.

Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama