IPN, jak wszyscy wiemy (a jeśli nie wiemy, to powinniśmy wiedzieć), jest instytucją pisowską. Jego prezes Janusz Kurtyka wprawdzie wybrany został również głosami PO, ale głosował na niego PiS, co dyskredytuje go ostatecznie. A zresztą IPN prezentuje pisowską wizję świata, czyli postrzega III RP jako kraj agentów, w którym rządzą funkcjonariusze SB. Tyle że taki obraz jest oczywistą karykaturą i nie sposób znaleźć niczego, co uzasadniałoby przypisanie go IPN.

Czy oznacza to, że Rybicki neguje rolę służb specjalnych wywodzących się z PRL w III RP? Czy przypadkiem wśród znaczących postaci naszego życia publicznego jest tylu dawnych agentów? I czy nie ma to żadnego wpływu na kształt naszego kraju dziś? Oczywiście, pytań takich (bo to pisowskie pytania) Instytut zadawać nie powinien.

Wiemy już więc, czego nie wolno i jaka jest niewłaściwa wizja Polski współczesnej. A jaka jest ta właściwa? Na zjeździe Ruchu Młodej Polski, zasłużonej organizacji opozycyjnej założonej w latach 70., który odbył się parę miesięcy temu, królowały optymizm i zadowolenie. Jedynie Marek Jurek i Kazimierz Ujazdowski mieli uwagi krytyczne pod adresem stanu naszego kraju. Czy przypadkiem nie dlatego, że kombatanci RMP, jak choćby Rybicki, są w większości członkami PO? Są zasłużeni, sami najlepiej wiedzą, jak bardzo są kompetentni, więc fakt, że sprawują władzę lub choćby grzeją się w jej blasku, dowodzi jednoznacznie, że sytuacja w Polsce jest najlepsza z możliwych.

Swego czasu w establishmencie III RP królowała swoista polityczna teoria predestynacji. Tak jak niespecjalnie subtelni następcy Kalwina przyjmowali, że powodzenie w życiu doczesnym jest oznaką łaski Boga, tak rzecznicy III RP uznawali, że skoro mamy wolny rynek i demokrację, to karierę robią ci, którzy najlepiej wcielają te ideały. A jeśli to my najlepiej je wcielamy, to trudno, abyśmy pozwalali na grzebanie za kulisami świata, w którym tak dobrze żeśmy się urządzili.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/01/18/nie-grzebac-tam-gdzie-nie-trzeba/]Skomentuj[/link][/ramka]