Zarząd Fiata ma oczywiście pełne prawo podjąć taką decyzję. Ale polski rząd ma nie tyle prawo, ile obowiązek wyrazić z tego samego powodu niezadowolenie. Choćby dlatego, że inwestorzy nie raz i nie dwa domagali się od władz naszego państwa różnego rodzaju ulg, na przykład podatkowych, i często je otrzymywali – kosztem pozostałych podatników.
[wyimek][b] [link=http://blog.rp.pl/gabryel/2010/06/24/polska-kontra-mistrzowie-wolnoeuropejki/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Satysfakcję z decyzji Fiata zdążyli już we Włoszech wyrazić między innymi: prezydent Senatu Renato Schifani, przewodniczący niższej izby parlamentu Gianfranco Fini oraz minister pracy Maurizio Sacconi. Czy ktoś w tym czasie słyszał, by przedstawiciele polskiego rządu lub parlamentu zasygnalizowali swą dezaprobatę dla tego posunięcia włoskiego koncernu?
Tymczasem zestaw finansowych trików stosowanych przez polityków państw Unii Europejskiej (i nie tylko UE, rzecz jasna) po to, by zatrzymać firmy u siebie albo je do siebie sprowadzić, pęcznieje z każdym rokiem. Nie wspominając o regularnym, publicznym wywieraniu „moralnej presji" na zarządy tych przedsiębiorstw.
To narastające zjawisko coraz bardziej przypomina coś, co można byłoby określić mianem wolnoeuropejki (wzorem zapaśniczej wolnoamerykanki), czyli takiej walki o pozyskiwanie firm – a więc miejsc pracy dla swoich wyborców – w której wszystkie chwyty są dozwolone.