W czwartek górnicy z Wujka i stoczniowcy z Gdyni w piątek w ten sposób protestowali przeciw decyzji prezydenta, by na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosić Wojciecha Jaruzelskiego. Człowieka, który wprowadził stan wojenny, podczas którego od kul ZOMO zginęli górnicy, i który w grudniu 1970 roku, gdy wojsko strzelało do protestujących stoczniowców, był ministrem obrony narodowej.

Można więc zrozumieć powody, dla których stoczniowcy i górnicy byli niezadowoleni z zaproszenia Jaruzelskiego na spotkanie RBN. Decyzja Komorowskiego zraniła bardzo wiele osób. Choć sam prezydent tłumaczy, że chciał zaproszeniem zakończyć wojnę polsko-polską, wykopał jeszcze głębsze podziały.

Oczywiście jako prywatna osoba Komorowski ma prawo wybaczyć Jaruzelskiemu, który internował również jego. Władza prezydenta jednak nie sięga tak daleko, by skłonić wszystkich Polaków do podobnego gestu wybaczenia. Nikogo nie da się zmusić, aby zapraszanie Jaruzelskiego na prezydenckie salony uznał za słuszne.

Równocześnie jednak trudno pochwalać gwizdy i buczenie na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Do Komorowskiego można mieć pretensje o wiele jego decyzji politycznych, można krytykować jego gafy i niezręczności. Nie zmienia to faktu, że jest legalnie wybraną przez naród głową państwa. Z tego powodu należy mu się szacunek. Niezależnie od tego, że otoczenie obecnego prezydenta nie stosowało się do powyższej zasady w stosunku do jego poprzednika śp. Lecha Kaczyńskiego.