Reklama

Ustawa o przemocy w rodzinie do zmiany

Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie szybko została uznana przez jej przeciwników za ustawę o przemocy wobec rodziny.

Aktualizacja: 20.12.2010 19:46 Publikacja: 20.12.2010 19:26

Środowiska skupiające rodziny wielodzietne wielokrotnie zwracały uwagę na to, że gdy decyzja o odebraniu dziecka zależy od woli pracownika socjalnego, rodzina przestaje być ważna. Ważniejsze od niej okazuje się państwo, które jedną decyzją jednego urzędnika może z niej dziecko wyrwać.

To prawda, zdarzają się rodziny patologiczne, w których dorośli stosują przemoc wobec najmłodszych. Takie rodziny trzeba stale monitorować, a w skrajnych przypadkach – nawet odbierać im dzieci. Ale przecież mimo wszystko stanowią one margines. Jednak gdy w w sierpniu tego roku weszła w życie ustawa ułatwiająca odebranie dziecka rodzicom, patologia została potraktowana jak zjawisko powszechne. W efekcie ustawa ta raczej dała państwu narzędzie do wdzierania się przemocą w życie rodzin niż do walki z przemocą w rodzinie.

Zwłaszcza że już wcześniej, przy dużo mniej opresyjnych przepisach, wszystkich bulwersowały przypadki urzędniczej nadgorliwości i arbitralności. Dość wspomnieć 12-letniego Sebastiana spod Lublina, którego zabrano rodzicom, bo uznano, że w mieszkaniu jest brudno. Chłopiec dziewięć miesięcy spędził w rodzinie zastępczej, nim sąd zdecydował, że może wrócić do domu. Całą Polską wstrząsnęła też historia małej Róży z Błot Wielkich, którą zabrano rodzicom tuż po urodzeniu. Dziecko wprawdzie szybko do nich wróciło, ale ponad rok zajęło urzędnikom przygotowanie procesu, który miał określić los dziewczynki.

W działaniach pracowników opieki socjalnej – przy całym szacunku dla szczerego poświęcenia większości z nich – nietrudno dopatrzyć się efektów ideologii, która nie traktuje rodziny jako najbardziej naturalnego środowiska wychowania dziecka, lecz widzi w niej siedlisko potencjalnego zła i patologii.

Dobrze więc, że nowe przepisy nie wszystkim przypadły do gustu. Rzecznik praw dziecka chce, by o odebraniu malucha rodzicom nie mógł decydować jeden urzędnik, lecz by zaangażowały się w to wszystkie służby, w tym policjant oraz lekarz czy pielęgniarka.

Reklama
Reklama

Czy doprowadzi to do ograniczenia złych skutków nowej ustawy? Miejmy nadzieję. Prawo nie powinno bowiem wzmacniać ideologii, która szkodzi rodzinie.

Środowiska skupiające rodziny wielodzietne wielokrotnie zwracały uwagę na to, że gdy decyzja o odebraniu dziecka zależy od woli pracownika socjalnego, rodzina przestaje być ważna. Ważniejsze od niej okazuje się państwo, które jedną decyzją jednego urzędnika może z niej dziecko wyrwać.

To prawda, zdarzają się rodziny patologiczne, w których dorośli stosują przemoc wobec najmłodszych. Takie rodziny trzeba stale monitorować, a w skrajnych przypadkach – nawet odbierać im dzieci. Ale przecież mimo wszystko stanowią one margines. Jednak gdy w w sierpniu tego roku weszła w życie ustawa ułatwiająca odebranie dziecka rodzicom, patologia została potraktowana jak zjawisko powszechne. W efekcie ustawa ta raczej dała państwu narzędzie do wdzierania się przemocą w życie rodzin niż do walki z przemocą w rodzinie.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Reklama
Reklama