Reklama
Rozwiń
Reklama

Felieton Roberta Mazurka

Pamiętacie jeszcze państwo Jarosława Kaczyńskiego? Taki nieduży zakompleksiony facecik, nieznoszący sprzeciwu i oczekujący od otoczenia ciągłych hołdów?

Aktualizacja: 20.01.2011 19:13 Publikacja: 20.01.2011 19:11

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Ileż to razy słyszeliśmy, że z partii swej wycina ostatnich intelektualistów, a zostawia miernoty. Nie masz już Zalewskiego – jest Suski, zamordował Ołdakowskiego, ostał się Jurgiel. Słyszeliśmy to po tysiąckroć i, co zabawniejsze, wszystko to prawda była.

Na szczęście jest też wzór elegancji i manier, ludzi od lat walczących z Bizancjum i klasą próżniaczą. Tam tak nie jest. Tam, jeśli się chce szefa pochwalić, czyni się to z pewną taką nieśmiałością, żeby, Boże broń, w przesadę nie popaść. Owszem, można napomknąć o „geniuszu dotkniętym przez Pana Boga", co uczyniła intelektualna podpora prezydenta minister Nowak, można do Mojżesza porównać (Halicki), ale z umiarem, z taktem. Bo premier lizusów nie lubi.

Ale wybory idą, czas remanentów i refleksji, nic dziwnego, że i obserwacjami ze światem postanowił podzielić się magister inżynier Sepioł Janusz, z zawodu senator. Natchnęła go środowa debata w Sejmie. Popatrzył swym senatorskim okiem, objął inżynierskim umysłem i z wprawą magistra opisał, co widział i czuł. A szło to tak: „Co najmniej od czasów Piłsudskiego Polska nie miała przywódcy tak moralnie i intelektualnie górującego nad swoimi wrogami jak Donald Tusk".

Słowa święte, bo Tusk i Piłsudski nawet z wyglądu podobni (a nie, to Komorowski), ale przecież zestawiać ich tak się nie godzi, nie macie państwo wrażenia? Sepioł Janusz miał i się poprawił. I doprecyzował: „Tuska od Piłsudskiego odróżnia bezmiar cierpliwości i taktu dla obrażających go nikczemników".

Tak, my też podejrzewaliśmy, że ten litewski konus naszemu premierowi nie dorasta.

Reklama
Reklama

PS. Cóż za urocza niespodzianka! We wczorajszej „Gazecie Wyborczej" swój felieton poświęcił mi Janusz Anderman. Pisze więc ów specjalista od katastrof, jak się okazuje również lotniczych, tak: „Jeśli nie jest się specjalistą w dziedzinie katastrof lotniczych, należy [raport MAK] bezlitośnie wykpić. Tekst Roberta Mazurka w „Rzeczpospolitej" to rzecz tak cholernie zabawna, że czytelnik nie dobrnie do końca, bo wcześniej skona ze śmiechu".

Panie Januszu, strasznie panu dziękuję. I trochę mi głupio, bo zrewanżować się za komplement nie mogę. Do końca pańskiego felietonu bowiem nie dotarłem. Wszak nuda bywa śmiertelna.

Ileż to razy słyszeliśmy, że z partii swej wycina ostatnich intelektualistów, a zostawia miernoty. Nie masz już Zalewskiego – jest Suski, zamordował Ołdakowskiego, ostał się Jurgiel. Słyszeliśmy to po tysiąckroć i, co zabawniejsze, wszystko to prawda była.

Na szczęście jest też wzór elegancji i manier, ludzi od lat walczących z Bizancjum i klasą próżniaczą. Tam tak nie jest. Tam, jeśli się chce szefa pochwalić, czyni się to z pewną taką nieśmiałością, żeby, Boże broń, w przesadę nie popaść. Owszem, można napomknąć o „geniuszu dotkniętym przez Pana Boga", co uczyniła intelektualna podpora prezydenta minister Nowak, można do Mojżesza porównać (Halicki), ale z umiarem, z taktem. Bo premier lizusów nie lubi.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama