Nauka filozofii i Katarzyna Hall - Piotr Zaremba

Do programu kształcenia licealistów włączymy także filozofię – zapowiedziała Platforma Obywatelska w swoim nowym programie.

Publikacja: 14.09.2011 20:25

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Ten punkt znalazł się obok innych postulatów edukacyjnych, które są manifestem wiary w postęp techniczny (e-podręczniki) albo czystą magią (tajemnicze Centra Nauki).

Łatwiej rzucać hasła, niż powiedzieć precyzyjnie, czego chcemy w edukacji. Przecież politycy od dawna się do tego nie wtrącają, zostawili to wąskiej kaście tzw. edukatorów. Kluczowe dla przyszłości narodu decyzje są sprzedawane jako techniczne. I nie podlegają debacie.

Zabawny jest ten spóźniony przejaw zainteresowania. Mogę przypuszczać, że miał z tym coś wspólnego Jarosław Makowski, szef platformerskiego think tanku, który ujmował się za szkolną filozofią w prasie. A łyknął to faktyczny twórca programu Rafał Grupiński, który jako intelektualista wie, że w niektórych krajach zachodnich filozofia jest chwalona jako dobra szkoła myślenia. I zalecana nawet przyszłym menedżerom.

I dobrze, chętnie bym ich pochwalił, ale chciałbym, aby na ten temat wypowiedziała się Katarzyna Hall.  I aparat jej ministerstwa. Bo w ich nowym modelu szkoły miejsca na tak ambitny przedmiot jest mniej niż kiedykolwiek. Nieprzypadkowo filozofii dla wszystkich w zreformowanych licealnych programach po prostu nie ma.

Komu ta filozofia miałaby być aplikowana? Uczniom pierwszej klasy liceum, którzy mają dokańczać cały pakiet przedmiotów z gimnazjum? A może w drugiej i trzeciej klasie, które zostały zmienione w kurs przygotowawczy do matury? Spytajmy wprost: zamiast czego ma być filozofia? I czy to ma być poważny kurs, czy fikcyjne pogadanki, którymi można się chwalić? W szkole uczącej coraz bardziej pod kątem schematycznych testów.

Wezwanie „filozofia do szkół" jest w dzisiejszych realiach pięknoduchostwem. Co jakiś czas odzywa się intelektualista (celuje w tym prof. Jan Hartman, zresztą kandydujący z list SLD) i wzywa do wprowadzenia nowego przedmiotu albo broni wybranych reliktów starej szkoły (na przykład łaciny). Nie zauważając, że minister Hall poprowadziła nową szkołę w przeciwnym kierunku. Najpierw trzeba ocenić jej politykę, dopiero potem pochylać się nad filozofią.

A ponieważ politycy pięknoduchami nie są, mogę ich podejrzewać o coś innego. O wprowadzanie wyborców w błąd.

Ten punkt znalazł się obok innych postulatów edukacyjnych, które są manifestem wiary w postęp techniczny (e-podręczniki) albo czystą magią (tajemnicze Centra Nauki).

Łatwiej rzucać hasła, niż powiedzieć precyzyjnie, czego chcemy w edukacji. Przecież politycy od dawna się do tego nie wtrącają, zostawili to wąskiej kaście tzw. edukatorów. Kluczowe dla przyszłości narodu decyzje są sprzedawane jako techniczne. I nie podlegają debacie.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne