Na wszelki wypadek Tusk od razu złożył kolejną deklarację i wypowiedział kolejną wojnę. Lekkomyślnie obiecał, że rozwiązana zostanie sprawa zatrudnienia syna nowego ministra w jednej z agencji rolnych. Sprawa jednak okazała się zbyt skomplikowana, Daniel Kalemba kategorycznie odmówił odejścia z pracy, i znów wyszło na to, że premier rzucał słowa na wiatr. Jakie w takim wypadku będą losy wojny z nepotyzmem, którą premier zapowiedział na jesień?
W rzeczywistości w niektórych dziedzinach rząd jest bardzo skuteczny, a w innych całkiem bezradny. Jeśli chodzi o przykręcanie śruby obywatelom, koalicja bywa niezwykle skuteczna.
Jeśli chodzi o podniesienie wieku emerytalnego, VAT czy składki rentowej czy też zmiany w OFE, rząd nie tylko zwlekał z działaniem, ale też nie liczył się z danym słowem. Niewiele też rządząca PO robiła sobie z głosów protestu, gdy ograniczała prawo do zgromadzeń czy do informacji publicznej. Wielką skuteczność okazała również w obsadzaniu państwa, od samorządu po urzędy centralne, swoimi ludźmi.
W kampaniach wyborczych PO obiecywała, że nie będzie robić polityki, lecz modernizować państwo. Polityki jednak nie brakuje. A jak wygląda budowa dróg, lotnisk, szkół czy informatyzacja?
Tu zaczynają się kłopoty. Zamiast cyfrowej administracji mamy infoaferę i - zdaniem CBA - największą aferę korupcyjną III RP. Na Euro 2012 udało się skończyć autostradę, którą zresztą w tym tygodniu ograniczono do jednego pasa ruchu. Szkoły zamykane są z powodu niżu demograficznego i kłopotów finansowych samorządów. Zamiast nowoczesnej administracji mamy dziś skandale z nepotyzmem.