Dziś opisaliśmy jak minister edukacji Krystyna Szumilas zmanipulowała wyniki badań dotyczących edukacji małych dzieci, które w 2011 r. przeprowadziło na ich zlecenia CBOS. Choć szczegółowo opisaliśmy, na czym to nadużycie polegało, MEN w oficjalnym komunikacie twierdzi, że to nieprawda. Nie przedstawiło żadnych faktów, które tłumaczyłyby, dlaczego dane o których publicznie opowiadała minister różnią się od tych, które są zawarte w raporcie CBOS.
Prześledźmy krok po kroku, na czym polega manipulacja. Oto akapit z wpisu na rządowym blogu Krystyny Szumilas z 6 lutego 2013 r. poświęcony omawianej sprawie: „Pewność dają mi także rodzice. 80 procent rodziców uczniów, którzy rozpoczęli naukę w szkole jako sześciolatki, jest zadowolonych z edukacji swoich dzieci w szkole - tak wynika z badań CBOS z 2011 roku. Ta grupa rodziców wyraża też częściej niż rodzice sześciolatków, które pozostały na drugi rok w wychowaniu przedszkolnym, zadowolenie ze sposobu, w jaki ich dzieci są uczone. Rzadziej też zgłaszają poważne zastrzeżenia, dotyczące organizacji pracy placówki ich dzieci. Aż 92 procent z nich jest też zadowolonych z nauczycieli, a 86 procent jest zdania, że dzięki dobremu podejściu pedagogów ich dzieci dobrze czują się w szkole i chętnie do niej chodzą"
Na wstępie Szumilas przekonuje, że wg badania CBOS 80 proc. rodziców uczniów, którzy posłali sześciolatków do szkół jest zadowolonych z edukacji swoich dzieci i że to oni częściej zadowoleni są z tej decyzji niż rodzice sześciolatków, którzy zostawili swoje dzieci w przedszkolach. Spójrzmy do badań CBOS, które można znaleźć tu www.men.gov.pl/images/stories/doc/RAPORT_Z_BADANIA.pdf, na slajdzie 42 znajdziemy zestawienie „doświadczenia rodziców dzieci urodzonych w 2004 r." Wynika z nich, że odsetek rodziców zdecydowanie zadowolonych z tego, że ich dziecko chodzi do szkoły wynosi 73,5 proc, a tych, którzy posłali swoje dziecko do przedszkola - 81,5 proc. Jeżeli dodamy do tego wskazania rodziców, którzy są raczej zadowoleni, to otrzymamy odpowiednio 91,9 proc. oraz 97,7 proc. W żadnym zestawieniu nie mamy tu do czynienia z sytuacją, którą opisuje Szumilas na blogu, że bardziej zadowoleni z edukacji są ci rodzice sześciolatków, którzy wysłali dzieci do szkoły. Gdyby tak było, Szumilas powinna była umieścić te dane w swojej wypowiedzi, by wzmocnić jej wydźwięk. Dlaczego tego nie zrobiła?
Kolejna kwestia, dlaczego dane z badania CBOS różnią się od tych, które minister cytuje powołując się na nie? Zapytaliśmy o to MEN. Rzecznik napisał nam, że Szumilas odwołała się „do rzeczywistych doświadczeń rodziców", a następnie „ostrożnie oszacowała zadowolenie rodziców". Dlaczego zatem Szumilas powołuje się na dane CBOS, a nie pisze, że są to jej szacunki?
Prześledźmy dalszy ciąg wpisu z blogu. Kontekst wypowiedzi nie pozostawia wątpliwości, że Szumilas odwołuje się do rodziców, którzy wzięli udział w badaniu CBOS. Najpierw pisze, że „ta grupa rodziców" (którzy posłali swoje dzieci do szkoły red.) są bardziej zadowoleni od tych, którzy zostawili swoje pociechy w przedszkolu. W kolejnym zdaniu dodaje, że rzadziej zgłaszają poważne zastrzeżenia do pracy placówki, by w kolejnym zdaniu, stwierdzić że aż 92 proc. „z nich" jest zadowolonych z pracy nauczycieli, a 86 procent jest zdania, że dzięki dobremu podejściu pedagogów ich dzieci dobrze czują się w szkole i chętnie do niej chodzą. Problem w tym, że w badaniach CBOS nie ma żadnego zestawienia dotyczącego „zadowolenia z pracy nauczycieli", a o „dobrym podejściu pedagogów" mówi nie 86 proc., ale 76 proc. badanych. MEN twierdzi, że te dane dotyczą innego badania, choć prosiliśmy o ich przesłanie - resort nie odpowiedział na naszą prośbę.