Radość i wzruszenie, jakie wywołuje każdorazowa lektura „Opowieści chasydów" Martina Bubera – szczęśliwie wydanych przed laty przez dominikańską oficynę „W Drodze" i nadal przez nią wznawianych – skłania do sięgania po te strony wielokrotnie. Tym razem zaczytany tomik otworzył mi się na opowieściach o świątobliwym rabbim Abrahamie Jakubie z Sadagóry.

„Wszystko służyć może naszemu pouczeniu - powiedział swego czasu rabbi z Sadagóry do swoich chasydów. – Wszystko może nas pouczyć. Nie tylko to wszystko, co stworzył Bóg, ale i to wszystko, co sporządził człowiek, może służyć naszemu pouczeniu".

„O czym – spytał powątpiewająco jeden z chasydów – może nas pouczyć kolej?" „Że wszystko można utracić przez jedną chwilę spóźnienia". „A telegraf?" „Że każde słowo jest policzone i trzeba będzie za nie zapłacić". „A telefon?" „Że tam słyszą, co tu mówimy".

Mądry, nigdy nie opłakany dosyć rabbi Abrahamie! To prawda, tak przecież jest. O czym poucza nas Google? Że zawsze warto szukać mądrości, choć nieraz przebrnąć w tym celu trzeba przez wiele kłamstw i głupstw. A o czym Twitter? O wartości milczenia. A Facebook? Że nikt z nas nie jest wolny od pychy.

Takich pouczających prawd, płynących również z dokonań człowieka, można dostrzec wokół wiele. O czym jednak pouczyć nas mogą igraszki ugrupowania, noszącego w nazwie przymiotnik „obywatelski" z ideą wyborów? Z jednej strony internetowa elekcja przewodniczącego partii, z drugiej – próby storpedowania referendum metodami godnymi czepialskiego adwokata („za mała czcionka!")?  Wobec takich faktów zamilkłby, bezradny,   mądry Abraham Jakub z Sadagóry – a pewnie i święty Tomasz, i Ibn Chaldun.