Wybrany, ale przegrany

Donald Tusk nie przegrał wyborów na szefa Platformy z Jarosławem Gowinem. Przegrał z partią, którą stworzył w ciągu dekady

Publikacja: 23.08.2013 13:10

Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Więcej niż co piąty głos oddany na Gowina — tego współpracownicy premiera nie przewidywali w najczarniejszych snach. Skazywany na druzgocącą porażkę, ostro atakowany przez premiera i jego stronników Gowin zdobył poparcie, które pozwala mu myśleć o samodzielnej pozycji w polskiej polityce.

To wniosek widoczny na pierwszy rzut oka. Ale przy dokładniejszej analizie wyników wyborów na szefa PO widać jeszcze jedno. Stosunkowo niska frekwencja — ledwie przekraczająca 51 proc. — pokazuje, że na Tuska zagłosowała w sumie mniej niż połowa członków partii. Jego 16 tys. głosów to niespełna 38 proc. z 42636 aktywistów PO, do których wysłano karty do głosowania.

Premier wpadł w pułapki, które sam zastawił na partyjnych konkurentów — Grzegorza Schetynę oraz Gowina. Najpierw zdecydował, że w wyborach głosować będą wszyscy członkowie partii, a nie — jak wcześniej — delegaci na krajowy zjazd. Chodziło o to, aby osłabić popularnego w strukturach PO Schetynę, byłego sekretarza generalnego. Następnie Tusk o ponad pół roku przyspieszył wybory, sądząc, że kampania w wakacje utrudni start jego konkurentom. Rzeczywiście, Schetyna poddał się bez walki, obawiając się wojny z Tuskiem. Gowin wojny się nie wystraszył, ostro atakując w kampanii Tuska i ryzykując przez to usunięcie z partii. Jego sukces nie byłby jednak możliwy bez poparcia ludzi Schetyny. Tajemnicą poliszynela jest to, że zwolennicy dawnego wicepremiera głosowali na Gowina, chcąc osłabić pozycję Tuska.

Drugim sprzymierzeńcem Gowina okazała się bierność członków PO. Walka o wysoką frekwencję była głównym zadaniem postawionym przed partyjną komisją wyborczą. Platforma żyła we wstydzie do prawyborów prezydenckich wiosną 2010 r., w których wzięło udział niespełna 48 proc. członków. Dlatego też premier zarządził weryfikację — chodziło o pozostawienie w partyjnych szeregach wyłącznie członków aktywnych, którzy płacą składki i przychodzą na zebrania.

To właśnie ci „aktywni" tak gremialnie nie wzięli udziału w najważniejszych dla partii wyborach, w dodatku po raz pierwszy mając prawo wskazać szefa Platformy. To największa porażka Donalda Tuska.

Część członków partii dała premierowi w ten sposób żółtą kartkę za ostatnie miesiące rządzenia, które ciągną notowania partii w dół — to głównie samorządowcy, którzy mają na karku wybory za rok. Część działaczy nie uznała też pojedynku Tuska z Gowinem za realny wybór, zakładając, iż premier i tak wygra. Premierowi nie pomogły też ani wybory bezpośrednie ani przyspieszenie głosowania. Przegrał z taką partią, jaką sam zbudował przez dekadę rządów.

Co dalej z Gowinem? Tusk w kampanii ostro go atakował, zarzucając konszachty z PiS i tworzenie własnej partii. Dał w ten sposób przyzwolenie do ataków na Gowina, z czego skwapliwie skorzystała część polityków, zabiegających o poparcie Tuska przed jesiennymi wyborami w regionach Platformy.

Po ogłoszeniu wyników widać, że nagonka na Gowina, stawianie mu zarzutów nielojalności wobec partii i szkodzenia jej wizerunkowi, nie ma poparcia w szeregach aktywnych członków partii. W tej sytuacji premierowi i zabiegającym o jego poparcie regionalnym baronom trudniej będzie Gowina z Platformy usunąć. Widać to po pierwszych powyborczych, pojednawczych wypowiedziach Tuska.

W partii wodzowskiej sukcesem wodza nie jest ponad 20 proc. poparcia dla jego konkurenta.

Prowadząc partię do referendum warszawskiego, a potem poczwórnego maratonu wyborczego 2014/2015 r. Tusk ma mandat najsłabszy od 2005 r., gdy przegrał wybory prezydenckie i musiał walczyć o utrzymanie szefostwa partii.

Gowin: Podtrzymuję moją krytyczną ocenę

Więcej niż co piąty głos oddany na Gowina — tego współpracownicy premiera nie przewidywali w najczarniejszych snach. Skazywany na druzgocącą porażkę, ostro atakowany przez premiera i jego stronników Gowin zdobył poparcie, które pozwala mu myśleć o samodzielnej pozycji w polskiej polityce.

To wniosek widoczny na pierwszy rzut oka. Ale przy dokładniejszej analizie wyników wyborów na szefa PO widać jeszcze jedno. Stosunkowo niska frekwencja — ledwie przekraczająca 51 proc. — pokazuje, że na Tuska zagłosowała w sumie mniej niż połowa członków partii. Jego 16 tys. głosów to niespełna 38 proc. z 42636 aktywistów PO, do których wysłano karty do głosowania.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej