Histeria, jaka narasta z tego powodu na Zachodzie (przodują w niej, wydawać by się mogło racjonalni, Brytyjczycy), każe więc przypomnieć o wolnościach, na jakich ufundowana została Unia Europejska. Są to wolność przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi. To one są największą siłą zjednoczonej Europy. To one, a nie brukselski zalew przepisów i przerośnięta administracja, są nadzieją Unii na przetrwanie i odzyskanie sił po kryzysie. To one dają witalność organizmowi skupiającemu ponad 500 mln ludzi. Negowanie tych wolności jest uderzeniem w podstawy Wspólnoty.
Zachodnie pohukiwania przeciwko „dzikim przybyszom" ze Wschodu czy deklaracja premiera Davida Camerona, że otwarcie granic Wielkiej Brytanii było błędem, brzmią groteskowo.Wszelkie dostępne badania pokazują, że to kraje przyjmujące imigrantów – zwłaszcza Wielka Brytania – są wygrane. University College London opublikował w listopadzie raport, z którego wynika, że imigranci, którzy przybyli po 2000 r., płacą o 34 proc. więcej do budżetu, niż z niego otrzymują. Rocznie ich kontrybucja netto to 25 mld funtów. 32 proc. imigrantów ma wyższe wykształcenie. Badania London School of Economics wskazują, że tam, gdzie osiedlają się imigranci, jest mniej przestępstw. ?Z danych Office for National Statistics wynika, że imigranci są młodzi i płodni. Dzięki nim Wielka Brytania, która jeszcze 25 lat temu była drugą po Szwecji najstarszą populacją, w ostatnim roku spadła na 15. pozycję. Ponadto, raporty Office ?for Budget Responsibility mówią, że dzięki imigrantom brytyjski PKB rozwija się o 0,2 pkt proc. szybciej, niż gdyby ich nie było.
A jest jeszcze moralna odpowiedzialność za młodszych we Wspólnocie – rozumiana jako równość szans, a nie specjalne traktowanie czy wypłata świadczeń socjalnych. To drugi powód, na który trzeba zwrócić uwagę bogatemu Zachodowi. Szczególnie powinniśmy robić to my. ?Nie tak dawno sami przecież jeździliśmy na Zachód, znosząc upokarzające kontrole na granicy i lęk przed urzędami imigracyjnymi. Te doświadczenia nie miały wiele wspólnego z szacunkiem dla godności człowieka, o którą tak zabiegają, przynajmniej werbalnie, politycy Unii.
Drodzy Bułgarzy i Rumuni, nie mamy wątpliwości – waszym prawem jest normalne życie w ramach europejskiej wspólnoty. Kraje, które przystąpiły do niej wcześniej, powinny pamiętać, że akcesja kolejnych państw wiąże się z wysiłkiem wypełnienia kryteriów, otwarciem rynków na towary i usługi, zwiększaniem szans rozwoju całej Wspólnoty. W ślad za tym powinno iść prawo do swobodnego przemieszczania się i podejmowania pracy. Bez względu na to, jak potraktuje was Zachód, zapraszamy do Polski. Chcielibyśmy, byście mogli tutaj układać sobie życie, a nasze wspólne doświadczenia sowieckiej okupacji i życia za żelazną kurtyną każą nam się z wami solidaryzować. Z ludźmi, którzy pracą i wysiłkiem chcą zmierzać ku normalności.