Oboje wzięli udział w europejskim okrągłym stole ministrów ds. równości płci. Podczas debaty na ten temat tradycyjnie narzekano, że jeżeli się „czegoś nie zrobi", to przekroczenie 40-procentowego udziału kobiet w parlamentach narodowych zostanie osiągnięte za 20 lat, odsetek pracujących kobiet będzie taki sam jak odsetek pracujących mężczyzn i wyniesie 75 proc. dopiero za 30 lat, a zrównanie pensji kobiet i mężczyzn zajmie nam 70 lat. Z czego wniosek, że łatwiej zapędzić kobiety do pracy zawodowej niż podnieść im pensje. Kozłowska Rajewicz podkreślała też, że w Polsce jest oczekiwanie, iż kobiety będą się opiekowały niesamodzielnymi członkami rodzin, co wypycha je z rynku pracy na długie lata, przez co mają później niższe emerytury.

Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania ani minister pracy nie zajrzeli na panel o odpowiedzialności państwa za osoby niepełnosprawne. A mówiono tam ciekawe rzeczy. Jolanta Banach, była pełnomocniczka rządu ds. rodziny i kobiet podkreślała, że w Polsce system pomocy osobom niepełnosprawnym tak jest skonstruowany, iż zakłada przede wszystkim odpowiedzialność rodziny. Nie ma dla takich rodzin asystentów, którzy pomagaliby robić zakupy albo myć osoby niepełnosprawne, nie ma ośrodków wsparcia gdzie można by zaprowadzić niepełnosprawne dziecko po to, żeby samemu odpocząć. A starzejący się rodzice drżą o to, co po ich śmierci stanie się z niesamodzielnymi podopiecznymi.

Gdyby ministrowie zajrzeli na tę debatę to może byłby z tego jakiś pożytek dla całego społeczeństwa. Bo stworzenie systemu pomocy rodzinom osób niepełnosprawnych nie wymaga aż 20 lat i na dodatek wiadomo co można zrobić, żeby poprawić sytuację opiekunów osób niepełnosprawnych. Ale przecież znacznie przyjemniej jest się lansować na równości, o której każdy wie, że jest najważniejsza tylko nikt nie wie jak ją osiągnąć np. w rzeczonych płacach. Ciekawe jest też, co stałoby się z niepełnosprawnymi członkami rodzin jeżeli kobiet i mężczyźni zajęliby się gremialnie pracą zawodową, której zresztą jest deficyt, a państwo nadal nie poczuwałoby się do opieki nad tymi niepełnosprawnymi? Ale to już jest zupełnie inna historia.