„Policje tajne, widne i dwupłciowe" – jak mówi klasyk w utworze o proroczym tytule „Siła ich". A tak konkretnie to ilu ich było? – że zacytujemy pewną reklamę. No, konkretnie to trzech kelnerów.

Jako że polskie media i ich odbiorcy mają bardzo krótką pamięć, dobrze czasem przypomnieć, co najważniejsi politycy mówili parę tygodni temu. Pamiętacie Państwo, jak premier grzmiał o zamachu stanu, sugerował udział Rosjan i niejasne powiązania autorów nagrań publikowanych przez „Wprost"? Zaprezentował publiczności klasyczną teorię spiskową – z tych, których autorstwo przypisuje się najchętniej pewnemu politykowi opozycji.

No i co? No i nic – by zacytować klasyka piosenki o, jakże znaczącym, nazwisku Sienkiewicz (ale nie Bartłomiej). Nic, czyli to, co zwykle. Tak jak w przypadku walki z kibolami, wyłapywania pijanych kierowców, chemicznej kastracji pedofilów itp., itd. Z „Faktu" dowiedzieliśmy się właśnie, że istnieją jakieś kolejne sekstaśmy ?z politykami. Serial pt. „Seks, kłamstwa i wideo" zapewne jeszcze trochę potrwa. Oskarżony o organizację spisku biznesmen wyszedł z aresztu, oddano mu kaucję i można się już dziś założyć, że wygra wysokie odszkodowanie od rządu. Zapewne nie w polskim sądzie, tylko w Strasburgu. Dlaczego nie u nas? Bo nasze państwo – minister Sienkiewicz miał rację – nie działa, jak należy. A w niektórych obszarach nie działa wcale.

Pokazuje to afera taśmowa, gdzie zaangażowano „policje tajne i dwupłciowe", rzucono na szalę autorytet premiera – po to, by złapać trzech kelnerów. Tym razem współpracownicy podali panu premierowi niestrawne danie, które stanęło mu kością w gardle. Bo przypomniane dziś opowieści o zamachu stanu mogą szefa rządu tylko ośmieszyć. Trudno je nazwać innym słowem niż kompromitacja.

Używanie wielkich słów i zaufanie okazywane polskim służbom niespecjalnym (bo ktoś szefowi rządu chyba tezę o spisku podsunął) już obróciło się przeciwko Donaldowi Tuskowi, a będzie jeszcze gorzej. Zwłaszcza że „spiskowcy" zza krat cały czas szachują układ rządzący, bo nowe taśmy i plotki na ich temat wciąż się pojawiają. Odpowiedź na pytanie, kto ma dziś w Polsce większą władzę, premier czy kelner, wcale nie jest oczywista.