Słychać też coraz częściej o problemach, jakie mają młodzi radcy prawni i adwokaci z przebiciem się na coraz bardziej zatłoczonym rynku usług prawnych. Wyraźniejsza jest wizja prawniczego bezrobocia – przestrzegają niemal przy każdej okazji działacze władz samorządów zawodowych, próbując uświadomić młodym ludziom, że decyzja o wyborze studiów prawniczych czy aplikacji nie oznacza pewności zatrudnienia ani wysokich zarobków, ponieważ rynek już teraz pełen jest młodych, dobrze wykształconych bezrobotnych adwokatów czy radców. Często przytaczany jest mityczny już przykład niemieckich prawników, z których część po otwarciu rynku musiała przesiąść się na taksówki.
Na ile takie ostrzeżenia poparte są rzeczywistą troską o los młodych ludzi i ich przyszłość zawodową? Pozostawiam to bez komentarza.
Obraz młodego bezrobotnego prawnika zaczyna przemawiać. Obraz wykształconego, po aplikacji pracującego za najniższą pensję w urzędzie lub, mając troszkę szczęścia, dorywczo w kancelarii na zlecenia powoli zaczyna kształtować świadomość młodych ludzi i ich rodziców, którzy za chwilę staną przed wyborem drogi życiowej.
Na łamach „Rzeczy o Prawie" spróbujemy w najbliższych numerach trochę odczarować ten scenariusz (więcej >I8). Chcemy porozmawiać z młodymi prawnikami, adwokatami i radcami prawnymi, którym się udało, którzy mimo braku doświadczenia, tłoku na rynku, konkurencji starszych kolegów adwokatów i radców znaleźli sposób, aby się przebić i odnieść sukces na rynku wbrew czarnym scenariuszom korporacyjnych działaczy. Opowiedzą, jak to zrobili, poradzą. Może będzie to wskazówka i dodatkowy argument, że mimo wszystko warto studiować prawo i wybrać się na aplikację.
Zapraszam do lektury najnowszej „Rzeczy o Prawie".