Na pierwszym miejscu respondenci wskazali postulat filmowania procesu liczenia głosów w komisjach (podobną propozycję złożył PiS). Na drugim – wprowadzenie kadencyjności członków PKW – o czym mówił prezydent. Wreszcie na trzecim – głosowanie przez internet, czego domagała się lewica.
Wiele wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie nie będzie w Sejmie merytorycznej dyskusji na ten temat. W piątek koalicja odrzuciła przedstawioną przez PiS propozycję nowelizacji kodeksu wyborczego. To charakterystyczny gest. Prawda, niektóre pomysły PiS są dyskusyjne, jak na przykład wprowadzanie nominatów partii do PKW. Ale złe pomysły można naprawiać w komisjach.
Platforma z ludowcami jednak – wbrew solidarnej postawie całej opozycji – wyrzuciła projekt do kosza. Jeśliby PO pochyliła się nad propozycjami PiS, przyznałaby, że niektóre argumenty tej partii są słuszne. A tak rozpoczyna z nią kolejną świętą wojnę.
Tymczasem PiS wyprowadza ludzi na ulice i oskarża PO o zamach na demokrację. Platforma uważa zaś, że zamachem na demokrację jest mówienie o fałszerstwie i demonstrowanie w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. I tak w kółko.
Paradoksalnie działania PiS są na rękę PO. Im radykalniejszy Jarosław Kaczyński, tym większy strach wyborców Platformy i tym większa ich lojalność wobec niej w kolejnych wyborach, nawet wbrew wcześniejszemu rozczarowaniu. Dlatego zamiast rozmawiać o kodeksie wyborczym, PO woli PiS rozwścieczać jeszcze bardziej. Bo skoro rząd nie chce zmian, to – można wysnuć wniosek – godzi się na fałszerstwa.