Reklama

Jerzy Surdykowski: Pożegnanie z Ameryką

Podłość i głupota drzemią w każdym narodzie, tak jak i jego wielkość. Ja wierzę w tę wielką Amerykę.

Publikacja: 04.03.2025 04:35

Statua Wolności

Statua Wolności

Foto: PAP/Newscom

Pęka północny Atlantyk. Jeszcze niepewni, co się naprawdę stało, zaczynamy dostrzegać, że głęboki rów atlantycki zieje tam, gdzie dotąd znajdowało się NATO.

Można było podśmiewać się z Donalda Trumpa, gdy mianował antyszczepionkowca szefem resortu zdrowia i prezentera telewizyjnego oraz skandalistę seksualnego (dwa w jednym) szefem Pentagonu. Ale jest nie do śmiechu, gdy nazywa zbrodniarza wojennego „godnym zaufania” i przed rozpoczęciem negocjacji oddaje mu swoje atuty, reklamuje tyrana jako „pragnącego pokoju”, głosuje przeciw Europie razem z nim i jego satelitami. Jeśli Putin pragnie pokoju, niech zaprzestanie bombardowania ukraińskich miast, zabijania cywilów i porywania dzieci. Może jeszcze jesteśmy w jednym obozie z Ameryką, ale z czerwonymi czapeczkami z napisem MAGA – już na pewno nie!

Czy Ameryka jest jeszcze przywódcą wolnego świata?

Czym jest dla nas Ameryka? Kiedy mówimy (wciąż jeszcze…) „wolny świat”, to myślimy o Ameryce jako przywódcy. Wolność i demokracja narodziły się w Europie wieki wcześniej, niż rozkwitły w Ameryce, ale Europejczyk de Tocqueville najpiękniej i najtrafniej opisał przymioty rozwijającej się za oceanem demokracji i przewidująco ostrzegał przed jej słabościami.

To przecież prezydent USA Thomas Woodrow Wilson, wypowiadając wojnę Niemcom i Austro-Węgrom, uratował demokrację w Europie i w słynnych 14 punktach (13. domagał się niepodległej Polski) zaprojektował jej polityczny ład, choć w pełni wszedł on w życie dopiero po kolejnej wojnie. To właśnie Ameryka doprowadziła do upadku imperium sowieckiego, dzięki czemu demokracja w Polsce stała się w ogóle możliwa. I tak dalej…

Czytaj więcej

Stany Zjednoczone opuszczają Ukrainę
Reklama
Reklama

Ale dla mnie Ameryka to nie tylko chlubne zapisy historii, ale twarze ludzi, między którymi wiele lat mieszkałem. Twarze nieżyjącego już prezydenta George’a W. Busha, Abe’a Foxmana, Dave’a Harrisa, Tima Syndera, Larry’ego Weschlera; a także setki twarzy Polaków i polskich Żydów wrośniętych w Amerykę – w większości już nieżyjących – żołnierzy Andersa i Maczka, sybiraków, powstańców warszawskich, uratowanych ofiar Holokaustu i obu okupacji – niemieckiej i sowieckiej. Ci wspaniali ludzie zawsze wiedzieli, że Ameryka była i jest wielka właśnie dzięki takim jak oni. Podłość i głupota drzemią w każdym narodzie, tak jak i jego wielkość.

Po awanturze w Gabinecie Owalnym rów atlantycki pogłębia się do rozmiarów otchłani. W Ameryce chwilowo głos ma to, co jest w niej ciasne i nikczemne, tak jak u nas po wyborach 2015 roku. Ale moja Ameryka nie zginęła, wciąż żyje i na pewno powróci.

Komentarze
Jacek Czaputowicz: Minister Wang Yi w Warszawie. Nie jest to najlepszy adresat apeli, by Chiny wpłynęły na Putina
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Niemiecka broń zamiast reparacji. Nie tędy droga do pojednania
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Kiedy żądanie reparacji od Niemiec staje się sprzeczne z polską racją stanu?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Najnowsze wiadomości z pola walki z AfD
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Czy zamknięta granica otrzeźwi Aleksandra Łukaszenkę? Niekoniecznie
Reklama
Reklama