Konkluzja z tytułu jest niby banalna, ale zarazem obrazuje stan pomieszania w Polsce władz klasycznie niezależnych od siebie po monteskiuszowsku. Zaczynamy od Państwowej Komisji Wyborczej. Niegdyś składała się z niezależnych sędziów. Po zmianach ustawowych jej składu w czasie rządów PiS dominują w niej osoby wskazane przez Sejm. Co prawda mają kwalifikacje prawnicze, ale wywodzą się z polityki, nie można więc mówić o ich niezależności.
Nie inaczej z KRS. Tu również dewastacji dokonano w czasach rządów PiS. Ciężar obsadzenia Rady przesunięto ustawą z 2018 roku na większość sejmową, a do tego organu trafili w zdecydowanej większości zwolennicy ówczesnej władzy. Efekt? Upolitycznienie KRS, dość powszechne przekonanie o jej niekonstytucyjności (poza stronnikami PiS) i wykluczenie z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa.
Czytaj więcej
Sąd Najwyższy uchylił w środę sierpniową uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła sp...
To zresztą mniej istotne od kontrowersji dotyczących wniosków o powołania sędziowskie. Wadliwość składu KRS powoduje, że zdaniem większości prawników Rada nie jest już organem, o którym mowa w konstytucji. Nie jest zatem spełnione wymaganie, aby sędziowie byli powoływani przez prezydenta na wniosek KRS. Powołane od 2018 roku osoby nie są – w tej logice – sędziami i nie mają atrybutu niezależności. Dlatego antagoniści KRS nazywają ich „neosędziami” i kwestionują ich pozycję ustrojową.
SN uwzględnia skargę PiS na decyzję PKW, ale decyzję podjęli neosędziowie
I to właśnie ci noesędziowie wydali w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN orzeczenie uwzgledniające skargę PiS na decyzję PKW o odrzuceniu sprawozdania komitetu tej partii za wybory z 2023 roku. Pomińmy kwestię samej izby, która nie przez wszystkich jest uznawana. Ważniejszy jest fakt, że dla przeciwników prawicy i – to ważniejsze – europejskich trybunałów orzeczenia wydawane przez IKNiSP nie są uważane za wydane przez sąd. A więc nie są wyrokami.