Gdyby istniał jakiś wielki dzwon, w który dałoby się uderzyć w związku z postępującym w Polsce brakiem rąk do pracy, to należałoby tłuc weń od dawna. Bowiem nawet oficjalna statystyka jest dramatyczna.
Bez imigracji jesteśmy skazani na załamanie poziomu życia
Według GUS w 2023 roku polski rynek pracy skurczył się o 184 tys. osób w wieku produkcyjnym. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Przez kolejne dekady ubytki będą coraz większe. Do roku 2060 z 22 mln ludzi w wieku produkcyjnym stracimy – w wariancie pesymistycznym – 9 mln. Jeśli przynajmniej nieco wzrosną wskaźniki narodowej demografii, strata może być mniejsza. Ale niewiele, ledwie o 2 mln.
Czytaj więcej
Chcąc wyrównać ubytek aktywnych zawodowo Polaków, musielibyśmy sprowadzić kilka milionów cudzozie...
Jak się to będzie miało do potrzeb polskiej gospodarki? Jak pięść do nosa. Bez rozwiązania tego problemu jesteśmy skazani na załamanie wzrostu PKB i stopniową skansenizację polskiej gospodarki. A bajanie o ściganiu się z rozwiniętymi gospodarkami Zachodu stanie się domeną wierutnych kłamców albo fantastów. Jedyną nadzieją – i tu brak alternatywy – jest i pozostanie import siły roboczej. Dlatego z taką nadzieją czekam – mające nastąpić w sobotę – na ogłoszenie zapowiedzianej przez Donalda Tuska strategii migracyjnej.