Protest „Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!” ma siłę małej bomby atomowej. Uczestniczą w nim setki tytułów prasowych, portali, stacji radiowych i telewizyjnych. Trzeba wyjaśnić, że adresatami protestu nie są tzw. big techy, tylko politycy. Szanujemy wielkie organizacje technologiczne, mamy świadomość, że napędzają światowy postęp, podziwiamy ich osiągnięcia, ale uważamy, że powinno być na rynku miejsce i dla nich, i dla nas. I o to, by finalnie tak się skończyło, muszą zadbać adresaci protestu – politycy. To oni odpowiadają za narodowe czy wspólnotowe środowisko prawne i równe szanse wszystkich graczy. Na razie zdecydowaną przewagę mają big techy, a wobec ich siły, bogactwa i znaczenia, państwa narodowe powinny stworzyć regulacje wyrównujące te dysproporcje.