Artur Bartkiewicz: Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji

Zanim bezrefleksyjnie naciśniemy przycisk „udostępnij” w kontekście rozmaitych sensacji krążących w sieci wokół wojny w Ukrainie i polskiego zaangażowania w konflikt, warto zadać sobie pytanie, komu szerzenie teorii spiskowych może służyć. Ostatnim tego przykładem są doniesienia, że polski generał Adam Marczak rzekomo zginął na stanowisku dowodzenia pod Bachmutem.

Publikacja: 28.03.2024 13:39

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: AFP

Dowództwo Operacyjne poinformowało, że gen. bryg. Adam Marczak zmarł nagle z przyczyn naturalnych w czasie wolnym od służby. Gen. Marczak był szefem sztabu Dowództwa Operacji EU Althea w Mons (Belgia). Dowódca operacyjny gen. Maciej Klisz potwierdził te doniesienia w TVN 24. Poinformował też, że zajmie się sprowadzaniem ciała generała do Polski.

Generałowie NATO pod Bachmutem? Kłamstwo jest bronią Rosji

Ten sam gen. Klisz musiał jednak w TVN 24 odpowiedzieć na pytanie dotyczące krążącej w internecie teorii spiskowej, jakoby gen. Marczak wraz z „innymi generałami NATO” (bliżej niezidentyfikowanymi), a nawet wraz z żołnierzami (tymi samymi, którzy w ostatnim czasie zginęli na poligonach) rzekomo zginęli pod Bachmutem, w miejscowości Czasiw Jar, w wyniku uderzenia rosyjskiej rakiety hipersonicznej. Tak, niektórym te wszystkie kropki połączyły się w logiczną całość. Jak bowiem wiadomo, w czasie, gdy trwa wojna u sąsiada, polski generał nie może umrzeć z przyczyn naturalnych – tylko zawsze ma to miejsce w czasie tajnych operacji w Ukrainie.

Czytaj więcej

Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona

Cała historia nie zasługiwałaby na więcej niż wzruszenie ramionami, gdyby nie to, że zaczęła krążyć w sieci, stając się jedną z tych opowieści o „rządach, które ukrywają przed nami prawdę”. Udostępniają ją najczęściej autorzy apeli o „włączenie myślenia”, którzy w każdym doniesieniu o śmierci osoby młodej widzą dziś dowód na plan depopulacji realizowany za pomocą szczepionek na Covid-19, a w każdej decyzji na rzecz walki z klimatem widzą element knowań tajemniczego rządu światowego, który uparł się, by doprowadzić do upadku cywilizacji.

Zwalczanie tego typu dezinformacji jest karkołomne, bo każde zaprzeczenie odbierane jest przez miłośników teorii spiskowych jako potwierdzenie („gdyby to nie była prawda, to przecież nikt by nie zaprzeczał!”). Mimo to w kontekście wojny toczącej się za naszymi granicami oraz perspektywy większego konfliktu Rosji z Zachodem warto zwrócić uwagę, że sianie dezinformacji jest elementem rosyjskiego arsenału na równi z dronami kamikadze Shahed, wyrzutniami rakiet Grad czy czołgami T-90. Rosja od lat doskonali metody siania w internecie i mediach społecznościowych fermentu, z którego czerpie rozmaite korzyści. Jest to narzędzie służące tzw. wojnie hybrydowej – czyli wrogiemu działaniu, które znajduje się poniżej progu konfliktu konwencjonalnego, a którego celem jest osłabienie potencjalnego celu przyszłej agresji.

Jedna bajka o pociskach hipersonicznych, które pod Bachmutem zbierają śmiertelne żniwo wśród generałów państw NATO, nie pozwoli osiągnąć tych celów. Ale Rosja jest w takich działaniach cierpliwa

W jaki sposób teorie spiskowe mogą służyć Rosji?

Wróćmy do baśni o polskim generale w bunkrze pod Bachmutem. Dlaczego Rosji mogłoby zależeć na szerzeniu takiej dezinformacji? Powodów jest wiele. Po pierwsze, dla Kremla takie historie są użytecznym narzędziem prowadzenia polityki wewnętrznej, potwierdzają one bowiem forsowaną przez Moskwę narrację, że w Ukrainie Rosja zmaga się z całym Zachodem, w związku z czym trzeba mobilizować jeszcze więcej żołnierzy, produkować jeszcze więcej czołgów i zdobywać się na jeszcze więcej wyrzeczeń. Po drugie, jest to cegiełka do budowania obrazu Polski jako kraju agresywnego, gotowego na konfrontację militarną z Rosją, co może być wykorzystane w przyszłości do uzyskania poparcia społecznego dla eskalacji konfliktu z naszym państwem. Ale po trzecie, to też element destabilizacji sytuacji w samej Polsce. Próba przekonania opinii publicznej nad Wisłą, że władze chcą wciągnąć Polaków w wojnę, co może się przekładać np. na spadek poparcia dla realnego wsparcia militarnego, jakiego udzielamy Ukrainie. To wreszcie sposób na zwiększenie nieufności społeczeństwa wobec władz Polski w ogóle – co w przypadku sytuacji kryzysowej może np. utrudnić szybką i zdecydowaną reakcję na różne zagrożenia i incydenty.

Jedna bajka o pociskach hipersonicznych, które jakoby pod Bachmutem zbierają śmiertelne żniwo wśród generałów państw NATO, nie pozwoli osiągnąć tych celów. Ale Rosja jest w takich działaniach cierpliwa. Swój jad będzie nam sączyć kropla po kropli. Aż w końcu ilość trucizny będzie tak duża, że stanie się to dla nas groźne.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Koniec Baszara Asada, wielkiego zbrodniarza. Czego początek?