Dowództwo Operacyjne poinformowało, że gen. bryg. Adam Marczak zmarł nagle z przyczyn naturalnych w czasie wolnym od służby. Gen. Marczak był szefem sztabu Dowództwa Operacji EU Althea w Mons (Belgia). Dowódca operacyjny gen. Maciej Klisz potwierdził te doniesienia w TVN 24. Poinformował też, że zajmie się sprowadzaniem ciała generała do Polski.
Generałowie NATO pod Bachmutem? Kłamstwo jest bronią Rosji
Ten sam gen. Klisz musiał jednak w TVN 24 odpowiedzieć na pytanie dotyczące krążącej w internecie teorii spiskowej, jakoby gen. Marczak wraz z „innymi generałami NATO” (bliżej niezidentyfikowanymi), a nawet wraz z żołnierzami (tymi samymi, którzy w ostatnim czasie zginęli na poligonach) rzekomo zginęli pod Bachmutem, w miejscowości Czasiw Jar, w wyniku uderzenia rosyjskiej rakiety hipersonicznej. Tak, niektórym te wszystkie kropki połączyły się w logiczną całość. Jak bowiem wiadomo, w czasie, gdy trwa wojna u sąsiada, polski generał nie może umrzeć z przyczyn naturalnych – tylko zawsze ma to miejsce w czasie tajnych operacji w Ukrainie.
Czytaj więcej
Spokój w takich sytuacjach jest podstawą, natomiast czy sytuacja pozwala na bycie spokojnym w dłuższym horyzoncie czasowym, to jest zupełnie inna sprawa - zaznaczył w rozmowie z RMF FM Jacek Siewiera, mówiąc o tym, że w niedzielę polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez rosyjską rakietę manewrującą.
Cała historia nie zasługiwałaby na więcej niż wzruszenie ramionami, gdyby nie to, że zaczęła krążyć w sieci, stając się jedną z tych opowieści o „rządach, które ukrywają przed nami prawdę”. Udostępniają ją najczęściej autorzy apeli o „włączenie myślenia”, którzy w każdym doniesieniu o śmierci osoby młodej widzą dziś dowód na plan depopulacji realizowany za pomocą szczepionek na Covid-19, a w każdej decyzji na rzecz walki z klimatem widzą element knowań tajemniczego rządu światowego, który uparł się, by doprowadzić do upadku cywilizacji.
Zwalczanie tego typu dezinformacji jest karkołomne, bo każde zaprzeczenie odbierane jest przez miłośników teorii spiskowych jako potwierdzenie („gdyby to nie była prawda, to przecież nikt by nie zaprzeczał!”). Mimo to w kontekście wojny toczącej się za naszymi granicami oraz perspektywy większego konfliktu Rosji z Zachodem warto zwrócić uwagę, że sianie dezinformacji jest elementem rosyjskiego arsenału na równi z dronami kamikadze Shahed, wyrzutniami rakiet Grad czy czołgami T-90. Rosja od lat doskonali metody siania w internecie i mediach społecznościowych fermentu, z którego czerpie rozmaite korzyści. Jest to narzędzie służące tzw. wojnie hybrydowej – czyli wrogiemu działaniu, które znajduje się poniżej progu konfliktu konwencjonalnego, a którego celem jest osłabienie potencjalnego celu przyszłej agresji.