Rusłan Szoszyn: Generał Załużny. Postawa godna naśladowania

Były dowódca ukraińskiej armii Wałerij Załużny w przyszłości mógłby odebrać władzę Wołodymyrowi Zełenskiemu. Postanowił jednak nie rywalizować z prezydentem, nie angażować się w politykę. Nadal będzie służył Ukrainie. W Londynie.

Aktualizacja: 11.03.2024 06:24 Publikacja: 08.03.2024 14:02

Po stronie gen. Wałerija Załużnego, gdy został zdymisjonowany, stanęły wszystkie siły opozycyjne nad

Po stronie gen. Wałerija Załużnego, gdy został zdymisjonowany, stanęły wszystkie siły opozycyjne nad Dnieprem.

Foto: mil.gov.ua

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 744

Od miesiąca nie było wiadomo, czym będzie się zajmował były dowódca ukraińskich sił zbrojnych gen. Wałerij Załużny, który niemal dwa lata kierował obroną przed rosyjską agresją. Prezydent Wołodymyr Zełenski zdymisjonował go 8 lutego. Nie było tajemnicą, że generał od dłuższego czasu miał napięte relacje z ukraińskim przywódcą i jego otoczeniem (o czym wielokrotnie pisały zachodnie i ukraińskie media), a mimo to na pożegnanie otrzymał z rąk Zełenskiego tytuł Bohatera Ukrainy. Wówczas z doniesień medialnych wynikało, że nie przyjął propozycji objęcia stanowiska ambasadora w „ważnym kraju sojuszniczym”. Wygląda na to, że zmienił zdanie.

W Londynie generał Załużny będzie walczył o dostawy broni z Zachodu

Szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba, komentując decyzję prezydenta o nominacji dla Załużnego, stwierdził, że generał był „optymalną kandydaturą”. Dodał też, że jest zainteresowany tym, by mieć w Londynie „mocnego ambasadora”.

Załużny zapewne skupi się tam na walce o pomoc wojskową dla Ukrainy, nowoczesną broń, pociski i amunicję, których tak bardzo brakuje jego kolegom na froncie. Będąc ukraińskim ambasadorem w jednej z najważniejszych metropolii świata, osobiście będzie mógł przekazać przedstawicielom państw NATO (ale też Globalnego Południa), czego potrzebuje Ukraina. Zresztą pisał o tym w swoich artykułach (w Politico i CNN), w których obnażał surową rzeczywistość wojny i wprost wskazywał, że bez ciągłych dostaw pomocy wojskowej, najnowocześniejszej zachodniej broni i mobilizacji nowych żołnierzy nie da się zwyciężyć w tej wojnie.

Ta bezpośredniość prawdopodobnie przesądziła o jego dymisji. I wygląda na to, że prezydent postanowił dać mu możliwość, by osobiście dotarł ze swoimi postulatami do zachodnich polityków.

Załużny mógł zostać nowym liderem opozycji Ukrainy. Dlaczego nie stanął przeciw Zełenskiemu?

Wielu wróżyło Załużnemu inną karierę. Po jego stronie, gdy został zdymisjonowany, stanęły wszystkie siły opozycyjne nad Dnieprem. Spekulowano więc, że zjednoczą się wokół niego wszyscy konkurenci polityczni Zełenskiego, którzy w pojedynkę nie mają szans na rywalizację z prezydentem.

Załużny takie szanse miał. Dość powiedzieć, że z opublikowanego na początku marca sondażu (kijowski ośrodek SOCIS) wynikało, że generał ma ponad 41 proc. poparcia, niemal dwukrotnie więcej niż Zełenski (23 proc.). Cała reszta ukraińskich polityków pozostaje daleko w tyle (od 1 do 6 proc. poparcia).

Czytaj więcej

Konflikt Zełenskiego z Załużnym? Zmęczenie wojną rodzi kłótnię wewnątrz Ukrainy

Mało tego, gdyby w kraju w najbliższym czasie odbywały się wybory parlamentarne, wygrałaby je – jak wynika z sondażu – nieistniejąca partia Załużnego (46 proc.) i mogłaby liczyć na samodzielne rządy. Załużny mógłby powtórzyć sukces Zełenskiego, który w ukraińskiej polityce wywrócił stolik, najpierw wygrywając wybory prezydenckie, a następnie wprowadzając przychylną sobie większość do Rady Najwyższej.

Załużnego Ukraińcy szybko nie zapomną. Generał jeszcze wróci do polityki?

Polityczna kariera generała byłaby możliwa, gdyby w kraju od dwóch lat nie trwała wojna. Podczas stanu wojennego nie da się uprawiać polityki. W ubiegłym roku w Ukrainie powinny się odbyć wybory parlamentarne. Przełożono je, podobnie jak, na nieokreślony termin, wybory prezydenckie, które w normalnym warunkach odbyłyby się w marcu tego roku. W obecnej sytuacji każda rywalizacja z rządzącymi nad Dnieprem mogłaby się skończyć destabilizacją kraju i uderzyć w morale walczących na froncie żołnierzy. A na to, bez wątpienia, czeka Rosja Władimira Putina.

Wygląda na to, że Załużny zdawał sobie sprawę z takiego ryzyka. I wybrał służbę Ukrainie. Kto wie, może w przyszłości, gdy nad Dniepr powróci życie polityczne i przestaną spadać rosyjskie bomby, wykorzysta swoją popularność w społeczeństwie. Generała, nazywanego przez żołnierzy „bat'ką” (ojcem), rodacy na pewno szybko nie zapomną.

Od miesiąca nie było wiadomo, czym będzie się zajmował były dowódca ukraińskich sił zbrojnych gen. Wałerij Załużny, który niemal dwa lata kierował obroną przed rosyjską agresją. Prezydent Wołodymyr Zełenski zdymisjonował go 8 lutego. Nie było tajemnicą, że generał od dłuższego czasu miał napięte relacje z ukraińskim przywódcą i jego otoczeniem (o czym wielokrotnie pisały zachodnie i ukraińskie media), a mimo to na pożegnanie otrzymał z rąk Zełenskiego tytuł Bohatera Ukrainy. Wówczas z doniesień medialnych wynikało, że nie przyjął propozycji objęcia stanowiska ambasadora w „ważnym kraju sojuszniczym”. Wygląda na to, że zmienił zdanie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jan Skoumal: Pocztówka z Głubczyc do szefowej niemieckich nacjonalistów
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Roman Giertych ratuje koalicję. Znowu
Komentarze
Bartłomiej Sawicki: Nowe opłaty od emisji uderzą Polaków po kieszeni, bo rząd nie uczy się na błędach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni