To bardzo szlachetne, że posłowie PiS martwią się o wolność słowa w Polsce. Wypada im przyklasnąć, gdy mówią, że TVP powinna patrzeć na ręce rządzącym. Niestety przez ostatnie osiem lat, jeśli dziennikarze TVP czy Polskiego Radia patrzyli na ręce rządzących, robili to co najwyżej po to, by pochwalić dbałość o paznokcie lub zachwycić się pierścionkiem tej czy innej posłanki. A dociekliwe pytania, których – jak mówią dziś dziennikarze mediów publicznych – boi się Donald Tusk, kierowane w stronę przedstawicieli poprzedniej władzy brzmiały jak owe pełne troski pytanie Danuty Holeckiej do prezydenta Andrzeja Dudy: „Co jeszcze można zrobić, żeby to pan wygrał?”.
Czytaj więcej
- Jesteśmy w Telewizji Polskiej, bo jest w tej chwili zagrożona, ma być przejęta, właściwie unicestwiona. (...) Obecna władza dąży do tego, aby ta sytuacja była zmieniona - mówił w budynku TVP prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Chcemy bronić demokracji, chcemy bronić niepodległej Polski - tłumaczył.
Joanna Lichocka w reżyserce TVP nie może dziwić
Dlatego nie należy się oburzać, że Joanna Lichocka fotografuje się w reżyserce – przez osiem lat TVP rzeczywiście wyglądała tak, jakby kolegia redakcyjne były przeprowadzane na Nowogrodzkiej. Ale nawet nie to jest najgorsze – bo w przeszłości media publiczne również zazwyczaj pamiętały, która ręka ich karmi i były nieprzesadnie krytyczne wobec rządzących. Rzecz w tym, że w latach 2015-2023 przeszliśmy od mediów publicznych „nieprzesadnie krytycznych” do partyjnej agitki, która była obraźliwa dla każdego, kto zawód dziennikarza wykonuje poważnie. Zbigniew Herbert w wierszu „Potęga smaku” pisał, że nie wiadomo, co stałoby się z przeciwnikami komunistycznych władz „gdyby nas lepiej i piękniej kuszono”. TVP też nie kusiła „lepiej i piękniej” – przez osiem lat okładała widzów cepem propagandy, nie udając nawet, że celem TVP jest coś innego niż dobre samopoczucie prezesa PiS i jego akolitów.
Marek Suski i spółka mieli osiem lat, by uczynić z TVP BBC a z Miłosza Kłeczka Boba Woodwarda albo Carla Bernsteina
Groteskowy protest posłów PiS w TVP
Dlatego protest posłów PiS w TVP jest tak groteskowy. Po tym, jak PiS stworzył sobie pozakonstytucyjny organ w postaci Rady Mediów Narodowych do zawłaszczenia mediów, postawił na czele TVP swojego polityka, jedną z gwiazd TVP uczynił swojego byłego rzecznika i pięć razy dziennie pokazywał w mediach publicznych wyrwaną z jakiegokolwiek kontekstu wypowiedź Donalda Tuska tylko dlatego, że Tusk wypowiada się po niemiecku – teraz nagle mamy uwierzyć, że chodzi o standardy i wolność słowa? Marek Suski i spółka mieli osiem lat, by z TVP uczynić BBC, a z Miłosza Kłeczka Boba Woodwarda albo Carla Bernsteina. Nie udało się, a teraz trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.