Michał Kolanko: Jarosław Kaczyński wyciska mandaty

Kształt list wyborczych jest odbiciem dwóch doktryn obowiązujących na Nowogrodzkiej: maksymalizacji wyniku oraz utrzymania spójności całej formacji politycznej. I oczywiście wewnętrznego układu sil.

Publikacja: 31.08.2023 15:00

Kaczyński kandyduje z okręgu, który może dać jego partii dodatkowe mandaty za cenę argumentacji KO,

Kaczyński kandyduje z okręgu, który może dać jego partii dodatkowe mandaty za cenę argumentacji KO, że uciekł przed Donaldem Tuskiem

Foto: PAP/Piotr Nowak

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami "Rzeczpospolitej" w czwartek PiS zaprezentowało jedynki na listach wyborczych. Największa niespodzianka - którą potwierdził wcześniej sam prezes PiS Jarosław Kaczyński - dotyczy oczywiście tego, że po raz pierwszy w sejmowej karierze od 1991 roku Kaczyński nie będzie startował z Warszawy, tylko z Kielc. To oczywiście wynik kalkulacji wyborczej opartej na wewnętrznych badaniach. Tak samo jak przesunięcie niektórych znanych polityków w okręgi dalekie od tych, z których startowali w 2019 roku. To wszystko, jak i cala kampania PiS jest bowiem odbiciem prostej kalkulacji i obserwacji, że kampania w 2023 roku nie przypomina ani 2019 roku, ani 2015 roku. Kadencja kryzysów doprowadziła do nieuniknionych strat, zwłaszcza po decyzji TK dotyczącej aborcji z 2020 roku. Jeśli PiS chce wygrać, to musi dostosować się do innych warunków. 

PiS zdaje sobie więc sprawę, że jeśli chce wygrać wybory po raz trzeci, to musi prowadzić taką właśnie wojnę pozycyjną, przesuwając swoje najważniejsze siły na kluczowe odcinki frontu. Dlatego Kaczyński kandyduje z okręgu, który może dać jego partii dodatkowe mandaty za cenę argumentacji KO, że uciekł przed Donaldem Tuskiem. To ostatnie jest dla Nowogrodzkiej bez znaczenia w ogólnym rozrachunku. Bo w wojnie pozycyjnej liczy się każdy metr frontu - każdy mandat - a elektorat PiS nie zwraca żadnej uwagi na to, co mówią o starcie Kaczyńskiego z tego czy innego okręgi politycy PO. Dziś na Nowogrodzkiej najważniejsza liczba to liczba mandatów, które 15 października może zabraknąć do samodzielnej większości. Im mniejsza, tym większa szansa na utrzymanie władzy. Scenariusz najbardziej optymistyczny dla Kaczyńskiego to oczywiście samodzielna większość bez "dobierania" kilku posłów z innych partii.

Czytaj więcej

Wyborcze "jedynki" PiS. Znamy liderów list wyborczych partii Kaczyńskiego

Druga cecha charakterystyczna list poza geograficznymi roszadami to ich względna spójność. Na jedynkach są przedstawiciele różnych frakcji - jak Paweł Kukiz czy oczywiście Zbigniew Ziobro - ale nie ma nikogo ryzykownego, kto mógłby potencjalnie zdemobilizować wyborców PiS czy tych, którzy mogą jeszcze na partię Kaczyńskiego zagłosować.  Nie ma na jedynkach nikogo, kto tę integralność - z punktu widzenia wyborcy PiS i części wyborców niezdecydowanych - naruszyć. Taka jest cala kampania PiS, z referendum włącznie - które też ma integrować własny elektorat.  Skrzydłami w tym przypadku są znani już koalicjanci, jak wspominany wcześniej Paweł Kukiz czy Suwerenna Polska. Ale są to skrzydła doskonale już wyborcom znane. Nie ma w tym roku żadnych szarż. PiS stawia też wielu przypadkach na młodych ludzi na jedynkach, jak na Janusza Cieszyńskiego (Olsztyn), Piotr Mullera (Gdynia/Słupsk), Kacpra Płażyńskiego (Gdańsk) czy szefa RCL Krzysztofa Szczuckiego (Toruń). 

Czytaj więcej

PiS zamyka listy. Gorąco wewnątrz partii Jarosława Kaczyńskiego

Listy PiS zbudowane są według tego samego schematu, co cała kampania. I mają ten sam cel: wygrać, chociażby jednym mandatem. Zaskoczenia są tylko kwestią przyjętej taktyki. 

Czytaj więcej

PiS wraca do lex Tusk. Czy komisja ruszy przed wyborami?

 

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami "Rzeczpospolitej" w czwartek PiS zaprezentowało jedynki na listach wyborczych. Największa niespodzianka - którą potwierdził wcześniej sam prezes PiS Jarosław Kaczyński - dotyczy oczywiście tego, że po raz pierwszy w sejmowej karierze od 1991 roku Kaczyński nie będzie startował z Warszawy, tylko z Kielc. To oczywiście wynik kalkulacji wyborczej opartej na wewnętrznych badaniach. Tak samo jak przesunięcie niektórych znanych polityków w okręgi dalekie od tych, z których startowali w 2019 roku. To wszystko, jak i cala kampania PiS jest bowiem odbiciem prostej kalkulacji i obserwacji, że kampania w 2023 roku nie przypomina ani 2019 roku, ani 2015 roku. Kadencja kryzysów doprowadziła do nieuniknionych strat, zwłaszcza po decyzji TK dotyczącej aborcji z 2020 roku. Jeśli PiS chce wygrać, to musi dostosować się do innych warunków. 

Komentarze
Michał Szułdrzyński: „Płatni zdrajcy, pachołkowie Rosji”. Dlaczego Tusk tak mocno zaatakował PiS
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji