Bogusław Chrabota: Lex pilot powróci

Tym wszystkim, którzy chcą odtrąbić rejteradę państwa z próby zmasakrowania rynku telewizyjnego, wypada podpowiedzieć: bez entuzjazmu. Nowogrodzka uznała, że ta bitwa może przynieść jej tylko porażkę. Ważniejsze jest jednak medium przyszłości – internet.

Publikacja: 21.04.2023 03:00

PiS (na zdjęciu prezes Jarosław Kaczyński) uznało, że ta bitwa może przynieść tylko porażkę. Ważniej

PiS (na zdjęciu prezes Jarosław Kaczyński) uznało, że ta bitwa może przynieść tylko porażkę. Ważniejsze jest medium przyszłości, i to tam lex pilot w jakiejś formie powróci.

Foto: PAP/Jakub Kamiński

Dlaczego rząd wycofał się z proponowanych przepisów zwanych jako lex pilot? Rozum podpowiada, że dlatego, iż było to racjonalne. O ile bowiem manipulowanie kolejnością kanałów w kablówkach (czy na platformach satelitarnych) nie jest nadzwyczaj kosztowne, o tyle już obowiązek oferowania przez operatorów całego pakietu programowego kanałów regionalnych TVP jest wyjątkowym obciążeniem. Nie tylko wymaga nowych i to sporych inwestycji w technikę czy technologię, ale pachnie zdecydowanie zbyt dużą ingerencją w rynek usług medialnych.

Mało empatyczne państwo może się oczywiście kosztami ponoszonymi przez „prywaciarzy” nie przejmować, niemniej to właśnie ci ostatni, czego nikt w kręgu władzy nie może zignorować, trzymają w swoim ręku klucz do poglądów elektoratu. Wojna z nimi to osłabianie własnego wpływu na telewidza, a to przecież telewidzowie – przynajmniej na razie – wygrywają wybory.

Czytaj więcej

Nie będzie Lex Pilot. Rząd wycofuje się z przepisów ws. telewizji

Przeforsowanie lex pilot bez wątpienia ustawiłoby tę ważną branżę przeciw rządowi. Rozpoczęłyby się naciski; gra o weto prezydenta, nie mówiąc już o międzynarodowej krytyce. Na dodatek – a nuż – nadawcy prywatni zachowaliby się solidarnie, jak niegdyś cała branża kontestująca tzw. podatek medialny czy później lex TVN. Obie te batalie rząd ostatecznie przegrał i mam wrażenie, że wyciągnął z nich naukę. Bo media, zwłaszcza telewizja, to delikatny instrument; bomba, która może poranić tych, co przy niej majstrują. A jej (telewizji) konsumenci są zwykle lojalni wobec ulubionych nadawców i strasznie nie lubią nagłych zmian.

I co może najważniejsze: telewidzowie to gatunek wymierający, samo serce generacji, która będzie miała znaczenie wyborcze jeszcze przez dekadę czy półtorej. Młodzież, czyli wyborcy przyszłości, telewizji już nie oglądają. Wybierają internet, którego domeną jest rynek telekomunikacyjny. Czyż nie jest więc logiczne, by zabrać się za ten segment w celu zapewnienia sobie nań wpływu?

Tym więc, którzy chcą odtrąbić rejteradę państwa z próby zmasakrowania rynku telewizyjnego, wypada podpowiedzieć: bez entuzjazmu. Nowogrodzka uznała, że ta bitwa może przynieść tylko porażkę. Ważniejsze jest medium przyszłości, i to tam lex pilot w jakiejś formie powróci. Warto być ostrożnym.

Dlaczego rząd wycofał się z proponowanych przepisów zwanych jako lex pilot? Rozum podpowiada, że dlatego, iż było to racjonalne. O ile bowiem manipulowanie kolejnością kanałów w kablówkach (czy na platformach satelitarnych) nie jest nadzwyczaj kosztowne, o tyle już obowiązek oferowania przez operatorów całego pakietu programowego kanałów regionalnych TVP jest wyjątkowym obciążeniem. Nie tylko wymaga nowych i to sporych inwestycji w technikę czy technologię, ale pachnie zdecydowanie zbyt dużą ingerencją w rynek usług medialnych.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka