Michał Szułdrzyński: Dlaczego naprawdę Berlin odwołał ambasadora Baggera

Niemiecki ambasador Thomas Bagger nie działał wbrew stanowisku swego rządu. To Niemcy chcieli, by ich dyplomaci byli bardziej widoczni w mediach społecznościowych i wchodzili w konfrontacje z przypadkami antyniemieckich manipulacji podczas kampanii wyborczej.

Publikacja: 06.04.2023 14:23

Niemcy teraz dokonują przetasowania w swej dyplomacji. Do Moskwy jedzie znany polityk Alexander Graf

Niemcy teraz dokonują przetasowania w swej dyplomacji. Do Moskwy jedzie znany polityk Alexander Graf Lambsdorff, wiceszef koalicyjnej frakcji FDP. Do Waszyngtonu jedzie Andreas Michaelis, który dziś jest sekretarzem stanu do spraw politycznych

Foto: AdobeStock

Po tym, jak „Rzeczpospolita” jako pierwsza podała informację o tym, że ambasador w Warszawie Thomas Bagger wraca do Berlina, prawicowy internet się zagotował. „Nieudana misja. Czy Berlin zrozumie, że do Warszawy nie można wysłać gubernatora, który będzie nas podporządkowywał Niemcom i dyscyplinował na rzecz niemieckiej Unii Europejskiej?” – skomentował były szef MSZ europoseł Witold Waszczykowski.

Portal wPolityce zaś cieszył się z dymisji, przypominając Baggerowi działania, które nie spodobały się rządzącym. Przypomnieli kilka – ich zdaniem – skandalicznych wpisów na Twitterze ambasadora. „Wojna Putina z Ukrainą wstrząsnęła obrazem Rosji u Niemców – i zmieniła go dramatycznie. Jest on bliższy niż kiedykolwiek obrazowi Rosji, jaki mają Polacy. Czy w Polsce zostało to już zauważone?” – to jedna z nich.

Czytaj więcej

Ambasador Niemiec w Polsce wraca do Berlina

Inna, to polemika ambasadora z Mariuszem Błaszczakiem, który występował w TVP. Gdy szef polskiego MON powiedział, że to dzięki polityce Niemiec Putin miał pieniądze na wojnę, Bagger zatweetował: „Czy pan minister wie, ile miliardów złotych Polska co roku przelewała do Moskwy w zamian za rosyjską energię?”. I właśnie według kolportowanych przez prawicowy Twitter informacji, odwołanie z Warszawy ma być karą za ten wpis.

Jakiej postawy wobec Warszawy chciał Berlin?

To bzdura. Po pierwsze, jak wynika z naszych informacji, Bagger nie działał wbrew stanowisku swojego rządu. Ambasada miała dostać polecenie z Berlina, by prowadzić bardziej aktywną działalność na nowych polach komunikacji, a więc w mediach społecznościowych. I konfrontować się z jawnymi przypadkami antyniemieckich manipulacji, których rząd w Berlinie, podczas kampanii wyborczej, spodziewa się znacznie więcej.

Bo to właśnie było sedno wpisu Baggera. PiS przedstawia Niemcy jako niemal agresora pomagającego Rosji atakować Ukrainę. Zupełnie pomijając fakt, że Polska również importowała z Rosji surowce. Z pewnością Niemcy popełnili fatalną w skutkach pomyłkę w ocenie polityki Putina. Budowa obu nitek gazociągu północnego była ze strony Berlina katastrofalnym błędem, podobnie jak niemiecka polityka wschodnia. Tyle tylko, że Polska – choć słusznie inwestowała w nową infrastrukturę gazową, by uniezależnić się od Rosji – przez ostatnie lata płaciła miliardy za ropę naftową, olej napędowy, gaz LPG czy węgiel sprowadzane z kierunku wschodniego.

Sposób działania Baggera wydawał się dość ekscentryczny, ambasadorzy na ogół nie włączają się w dyskusje na Twitterze. I tu Berlin podjął spore ryzyko, by w taką grę wchodzić

Dla Niemców, którzy wierzyli w historyczną konieczność współpracy z Rosją, agresja z 24 lutego była szokiem. Dlatego postanowił zmienić swoją politykę. Kilka dni temu Wolfgang Ischinger, do niedawna szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, mówił w wywiadzie: – Dokonaliśmy dramatycznej zmiany. Rok temu nikt by nie przewidział, ze dziś nie mamy ani tony gazu z Rosji. A to okazało się możliwe. Rok temu wierzyłem w niemiecki dogmat, że Niemcy nigdy nie wyślą broni do terenu objętego wojną – to było dla nas jak Biblia. A jednak teraz zmieniliśmy to myślenie i z Polską i Wielką Brytanią jesteśmy jednymi z największych dostawców broni i sprzętu wojskowego do Ukrainy. To olbrzymia zmiana, znacznie większa dla Niemców, niż dla kogokolwiek innego – przekonywał wieloletni dyplomata.

Roszady w niemieckim MSZ

Rzeczywiście, sposób działania Baggera wydawał się dość ekscentryczny, ambasadorzy na ogół nie włączają się w dyskusje na Twitterze. I tu Berlin podjął spore ryzyko, by w taką grę wchodzić. Ale wynikało to z przekonania, że sytuacja, w której Niemcy są głównym chłopcem do bicia w kampanii wyborczej ich sąsiada, również jest czymś wyjątkowym i wymaga takiej właśnie odpowiedzi. Czy ta decyzja była słuszna, czas pokaże. Z pewnością wzbudziła w Polsce wielkie emocje. To zrozumiałe.

Wreszcie, Bagger zostaje osobą numer dwa w niemieckim MSZ, więc trudno uznać, że zostaje zdegradowany. Niemcy teraz dokonują przetasowania w swej dyplomacji. Do Moskwy jedzie znany polityk Alexander Graf Lambsdorff, wiceszef koalicyjnej frakcji FDP. Do Waszyngtonu jedzie Andreas Michaelis, który dziś jest sekretarzem stanu do spraw politycznych. I to jego miejsce w berlińskim MSZ zajmie Bagger.

Pytanie, kto zostanie nowym ambasadorem w Polsce i jaki znajdzie sposób na trudne relacje między Warszawą a Berlinem.

Po tym, jak „Rzeczpospolita” jako pierwsza podała informację o tym, że ambasador w Warszawie Thomas Bagger wraca do Berlina, prawicowy internet się zagotował. „Nieudana misja. Czy Berlin zrozumie, że do Warszawy nie można wysłać gubernatora, który będzie nas podporządkowywał Niemcom i dyscyplinował na rzecz niemieckiej Unii Europejskiej?” – skomentował były szef MSZ europoseł Witold Waszczykowski.

Portal wPolityce zaś cieszył się z dymisji, przypominając Baggerowi działania, które nie spodobały się rządzącym. Przypomnieli kilka – ich zdaniem – skandalicznych wpisów na Twitterze ambasadora. „Wojna Putina z Ukrainą wstrząsnęła obrazem Rosji u Niemców – i zmieniła go dramatycznie. Jest on bliższy niż kiedykolwiek obrazowi Rosji, jaki mają Polacy. Czy w Polsce zostało to już zauważone?” – to jedna z nich.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty