Michał Szułdrzyński: Liczy się każdy głos (na partię władzy)

Zmiany w kodeksie wyborczym zaproponowane przez PiS są bardzo dobre. Choć trzeba dodać, że są bardzo dobre wyłącznie dla PiS.

Publikacja: 26.12.2022 23:14

Michał Szułdrzyński: Liczy się każdy głos (na partię władzy)

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Na czym polega problem z oceną nowelizacji kodeksu wyborczego złożonej przez partię rządzącą tuż przed świętami, w czwartek wieczorem przed Wigilią? Większość proponowanych zmian ma szczytne uzasadnienie. Gdy PiS jest krytykowany za przeprowadzanie ataku na demokrację liberalną, oto proponuje prodemokratyczne zmiany mające ułatwić wyborcom oddanie głosu, a więc podnoszące frekwencję.

PiS zastawia jednak pułapkę na opozycję. Bo czy jakiś polityk może teraz powiedzieć, że bezpłatne podwożenie seniorów do komisji wyborczych jest czymś złym? Albo stworzenie nowych komisji w miejscowościach, z których dotychczas było daleko do lokalu wyborczego? Jak można być przeciw rozwiązaniom, które mają doprowadzić do zwiększenia frekwencji?

Czytaj więcej

Flis: Negatywny elektorat PiS-u jest potężny

Tak się składa – oczywiście, zupełnie przypadkowo – że na wszystkich tych zmianach skorzysta PiS. Nie chce wcale podnosić frekwencji w miastach, gdzie mieszkają potencjalni wyborcy opozycji, ani wśród najmłodszych głosujących, lecz właśnie w małych miejscowościach, w których może liczyć na większe poparcie. To samo dotyczy bezpłatnego podwożenia starszych wyborców – również w tej grupie partia rządząca może złowić ponadprzeciętnie dużo głosów.

Dość przypomnieć, że według badań exit poll z 2019 r. wśród wyborców powyżej 60. roku życia PiS dostał prawie 56 proc. głosów. Dla porównania – wśród tych przed 30. rokiem życia było to 26 proc. W miastach powyżej 500 tys. mieszkańców PiS dostał 27 proc. Na wsi zaś ponad 56 proc. Partię Jarosława Kaczyńskiego poparło przed trzema laty 57 proc. emerytów i rencistów oraz niemal 68 proc. rolników.

Czytaj więcej

Hermeliński: zmiany w kodeksie wyborczym to żadna rewolucja

To, że na dziesięć miesięcy przed elekcją parlamentarną partia rządząca postanowiła pomajstrować przy kodeksie wyborczym, pokazuje, jak bardzo boi się noty, jaką mogą jej wystawić jesienią przyszłego roku wyborcy. A że trudno jej o projekty poprawiające sytuację ogółu społeczeństwa, robi wszystko, by przynajmniej nie zmarnował się żaden potencjalny głos wśród jej najtwardszego elektoratu.

Na czym polega problem z oceną nowelizacji kodeksu wyborczego złożonej przez partię rządzącą tuż przed świętami, w czwartek wieczorem przed Wigilią? Większość proponowanych zmian ma szczytne uzasadnienie. Gdy PiS jest krytykowany za przeprowadzanie ataku na demokrację liberalną, oto proponuje prodemokratyczne zmiany mające ułatwić wyborcom oddanie głosu, a więc podnoszące frekwencję.

PiS zastawia jednak pułapkę na opozycję. Bo czy jakiś polityk może teraz powiedzieć, że bezpłatne podwożenie seniorów do komisji wyborczych jest czymś złym? Albo stworzenie nowych komisji w miejscowościach, z których dotychczas było daleko do lokalu wyborczego? Jak można być przeciw rozwiązaniom, które mają doprowadzić do zwiększenia frekwencji?

Komentarze
Kamil Kołsut: Dlaczego ruch olimpijski znów klęknął przed Rosjanami
Komentarze
Mirosław Żukowski: Rosjanie będą w Paryżu. To porażka Ukrainy i nasza
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Miał dostać abp Jędraszewski, a oberwało się też Janowi Pawłowi II
Komentarze
Szymon Hołownia był dobrym policjantem. Teraz pojawił się szeryf Donald Tusk
Komentarze
Andrzej Duda powołuje Sobonia do NBP, czyli „praca, pokora i umiar” według PiS
Materiał Promocyjny
Sztuczna inteligencja zmienia łańcuchy dostaw w okresach wysokiego popytu