Trójka członków Rady Polityki Pieniężnej, wybranych przez Senat, proponuje wydłużenie czasu trwania obrad RPP. I ma nie sto, a nawet dwieście procent racji. Najlepiej, by Rada powróciła do rytmu pracy, jaki sprawdzał się od początku jej istnienia, a został przerwany przez pandemię. Dwa dni obrad, drugiego dnia około godz. 13 informacja o decyzji RPP, bezzwłocznie potem komunikat i jeszcze tego samego dnia konferencja prasowa przewodniczącego, czyli prezesa NBP, oraz towarzyszących mu dwóch członków Rady – tak to kiedyś wyglądało. I się sprawdzało.
Powrót do takiego rytmu sprawiłby, że w przeddzień decyzji Rada mogłaby obradować tak długo, jak to potrzebne, by decyzja była dobrze przemyślana i przedyskutowana. Komunikat mógłby się dzięki temu pojawiać i konferencja prasowa odbywać o ściśle określonych porach – tak jak w najważniejszych bankach centralnych świata. A obecnie zarówno pora pojawienia się informacji o decyzji Rady, jak i publikacji komunikatu są w zasadzie nieprzewidywalne.
Czytaj więcej
Troje członków Rady Polityki Pieniężnej wystąpiło z prośbą do prezesa NBP Adama Glapińskiego, aby już od listopada decyzyjne posiedzenia tego gremium znów – jak przed pandemią Covid-19 – trwały dwa dni. Na wypadek odrzucenia tej prośby, członkowie RPP wnioskują o zwołanie w listopadzie dodatkowego, jednodniowego posiedzenia.
Powrót do źródeł miałby jeszcze ten walor, że konferencja członków RPP oddawałaby w pełni intencje Rady. A dyscyplina czasowa sprawiałby, że zwłaszcza prezes NBP mówiłby krótko, konkretnie i na temat. Niestety, zmonopolizowanie przez prezesa Adama Glapińskiego polityki informacyjnej Rady i jego słynne konferencje prasowe nie dość, że odbywają się dopiero dzień po decyzji RPP, to jeszcze przekształcają się w coś na kształt ponadgodzinnych stand-upów. W ich trakcie prezes daje upust swoim niewątpliwym talentom publicystycznym, polemizuje z prawdziwymi i wyimaginowanymi wrogami, a nawet snuje fantastyczne teorie, jak ta o spisku Niemiec, które za pomocą euro i Tuska chcą jakoby podporządkować sobie Polskę. Niestety, osłabia to wizerunek nie tylko prezesa, ale także powagę i wiarygodność banku centralnego.
Dlatego z zasmucenie przyjąłem komunikat biura prasowego NBP w odpowiedzi na wspomnianą propozycję trójki członków RPP. Pominę to, że na list do prezesa NBP odpowiada biuro prasowe, ale zamiast merytorycznej odpowiedzi wypominanie, że jeden z wnioskodawców nie wykazał kiedyś zainteresowania podobną propozycją, jest po prostu bez sensu. Bo jeśli nawet tak było, mógł przecież zmienić zdanie.