Jacek Nizinkiewicz: Jedynym bohaterem dwóch afer z czasów PO i PiS jest Mateusz Morawiecki

Polskie służby nie potrafią ustalić, czy to Rosjanie stoją za aferą taśmową za rządów PO-PSL i aferą mailową za rządów PiS. Albo wcale nie chcą tego ustalić. Komisja śledcza mogłaby rzucić nowe światło na zamiatane pod dywan sprawy. Dlaczego PiS jej nie chce?

Publikacja: 19.10.2022 13:29

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: PAP/Leszek Szymański

Komisja śledcza ws. afery podsłuchowej nie powstanie. Teoretycznie PiS powinno się na nią zgodzić, wszak jej „bohaterami” są w głównie politycy PO lub osoby związane w przeszłości z największą obecnie partią opozycyjną. Nagrania najbardziej zaszkodziły rządom PO-PSL. Politycy PiS do dzisiaj lubują się w przypominaniu, jakie to bezeceństwa Platforma opowiadała, racząc się ośmiorniczkami niczym paniska. A mimo wszystko, na komisję śledczą PiS się nie zgodzi.

Czytaj więcej

Tusk: afera taśmowa cyrylicą pisana

Prawda jest taka, że PiS za swoich rządów nie zgodziło się na żadną komisję śledczą proponowaną przez opozycję. Mimo że za rządów SLD i PO Jarosław Kaczyński i jego koledzy z partii domagali się powołania komisji ds. afery Rywina czy Orlenu. A w 2015 r. nawet samo PiS domagało się komisji śledczej w sprawie afery taśmowej. Wtedy to PO głosowała przeciw. Teraz zmienia zdanie i jest za komisją, ale dziś Jarosław Kaczyński, gdy rządzi, już żadnej komisji w tej sprawie nie chce.

Bo PiS potrafi uczyć się na cudzych błędach. Kaczyński nie pozwoli zaglądać za kotarę władzy. Tym bardziej niespełna rok przed wyborami. Mogłoby wyjść zbyt dużo zaniedbań, niekompetencji, a może i wypadłby jakiś trup z szafy władzy. PiS działa w myśl zasady: jak komisję śledczą, to zawsze my im, ale nigdy oni nam. A przecież przez ostatnie lata powinno powstać kilka komisji śledczych, żeby tylko wspomnieć aferę respiratorową, hejterską (z Łukaszem Piebiakiem w roli głównej) czy KNF.

Są afery, które łączą PiS i PO, a ich niewyjaśnienie szkodzi bezpieczeństwu Polski. To afera mailowa, za rządów PiS i afera podsłuchowa za rządów PO-PSL. Za obiema, według polityków PiS i PO, stoją Rosjanie i obie do dzisiaj nie zostały wyjaśnione.

Są afery, które łączą PiS i PO, a ich niewyjaśnienie szkodzi bezpieczeństwu Polski

Donald Tusk uderzył się w swoją pierś podczas wtorkowej konferencji, przyznając, że za rządów jego partii niewiele zrobiono w sprawie wyjaśnienie nagrań z „Sowy i Przyjaciół”. Za rządów PiS nie zrobiono dużo więcej. To, że Marek Falenta trafił za kraty, ma takie znaczenie, jak to, że Lew Rywin trafił do więzienia. Obaj nie działali w pojedynkę. Falenta miał bliskie stosunki z Rosjanami, a po wybuchu afery, zmianie rządów, jeden z kelnerów, jak gdyby nigdy nic, kupił sobie w Krakowie restaurację. Z napiwków? Ile w Polsce kosztuje obalenie władzy?

Czytaj więcej

Afera taśmowa. Przełomowe zeznania wspólnika Marka Falenty

Prokuratura nie chce badać wątku szpiegowskiego afery podsłuchowej, co jeszcze mocniej pokazuje, że robi się wszystko, żeby bulwersującej sprawy nie wyjaśnić. A przecież nie wszystkie taśmy ujrzały światło dzienne. Kolejne nagrania z „Sowy…” Mateusza Morawieckiego czekają na publikację. O poprzednich obecny premier nie chce rozmawiać. Wulgarnie wypowiadał się na nich o Polakach, chwalił Angelę Merkel i ujawnił swój cynizm oraz polityczne wyrachowanie. Morawiecki jest obecnie jedynym rządzącym politykiem, który został nagrany w „Sowie i Przyjaciołach”. Czy premier był szantażowany taśmami? To pytanie jest zasadne i powinno paść. Podobnie wobec nagranych polityków PO.

Morawiecki jest bohaterem zarówno afery podsłuchowej, jak mailowej. Obie wystawiają premierowi jak najgorsze świadectwo, ukazując go jako człowieka żądnego władzy, pozbawionego skrupułów, który upartyjnia państwo. PiS jest przeciwnikiem powstania komisji, bo najwięcej do stracenia ma premier Morawiecki, który jest bohaterem afer z czasów PO, jak i z czasów rządów PIS.

Politycy PiS twierdzą, że za aferą mailową stoją również Rosjanie. Dlaczego tego nie wyjaśnić? Dymisja Michała Dworczyka, który naraził państwo na niebezpieczeństwo, nie zamyka sprawy. Tym bardziej, że polityk nie został odsunięty od PiS, ale jest w politycznym czyśćcu i będzie kandydował w przyszłych wyborach, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Nie można przyzwyczajać społeczeństwa do przekrętów i do kolejnych niewyjaśnionych afer. Gdyby wyjaśniono aferę taśmową, może Rosjanie nie pozwoliliby sobie na aferę mailową. Obie sprawy pokazują słabość polskiego państwa, rzuconego na żer obcych służb.

Nie wiem, czy komisja śledcza wyjaśniłaby obie afery, ale moglibyśmy być bliżej prawdy, a sprawa nie zostałaby pozostawiona wyłącznie polskim służbom, które – jak można odnieść wrażenie – więcej wysiłku wkładają w nierozwiązywanie afer, niż ich wyjaśnienie. Dlatego lepiej, żeby komisja śledcza powstała, niż żeby było tak, jak jest, czyli bez rezultatów.

Komisja śledcza ws. afery podsłuchowej nie powstanie. Teoretycznie PiS powinno się na nią zgodzić, wszak jej „bohaterami” są w głównie politycy PO lub osoby związane w przeszłości z największą obecnie partią opozycyjną. Nagrania najbardziej zaszkodziły rządom PO-PSL. Politycy PiS do dzisiaj lubują się w przypominaniu, jakie to bezeceństwa Platforma opowiadała, racząc się ośmiorniczkami niczym paniska. A mimo wszystko, na komisję śledczą PiS się nie zgodzi.

Pozostało 91% artykułu
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego