Komisja śledcza ws. afery podsłuchowej nie powstanie. Teoretycznie PiS powinno się na nią zgodzić, wszak jej „bohaterami” są w głównie politycy PO lub osoby związane w przeszłości z największą obecnie partią opozycyjną. Nagrania najbardziej zaszkodziły rządom PO-PSL. Politycy PiS do dzisiaj lubują się w przypominaniu, jakie to bezeceństwa Platforma opowiadała, racząc się ośmiorniczkami niczym paniska. A mimo wszystko, na komisję śledczą PiS się nie zgodzi.
Czytaj więcej
Wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u może wyjaśnić tylko komisja śledcza – mówi były premier o nowych ustaleniach.
Prawda jest taka, że PiS za swoich rządów nie zgodziło się na żadną komisję śledczą proponowaną przez opozycję. Mimo że za rządów SLD i PO Jarosław Kaczyński i jego koledzy z partii domagali się powołania komisji ds. afery Rywina czy Orlenu. A w 2015 r. nawet samo PiS domagało się komisji śledczej w sprawie afery taśmowej. Wtedy to PO głosowała przeciw. Teraz zmienia zdanie i jest za komisją, ale dziś Jarosław Kaczyński, gdy rządzi, już żadnej komisji w tej sprawie nie chce.
Bo PiS potrafi uczyć się na cudzych błędach. Kaczyński nie pozwoli zaglądać za kotarę władzy. Tym bardziej niespełna rok przed wyborami. Mogłoby wyjść zbyt dużo zaniedbań, niekompetencji, a może i wypadłby jakiś trup z szafy władzy. PiS działa w myśl zasady: jak komisję śledczą, to zawsze my im, ale nigdy oni nam. A przecież przez ostatnie lata powinno powstać kilka komisji śledczych, żeby tylko wspomnieć aferę respiratorową, hejterską (z Łukaszem Piebiakiem w roli głównej) czy KNF.
Są afery, które łączą PiS i PO, a ich niewyjaśnienie szkodzi bezpieczeństwu Polski. To afera mailowa, za rządów PiS i afera podsłuchowa za rządów PO-PSL. Za obiema, według polityków PiS i PO, stoją Rosjanie i obie do dzisiaj nie zostały wyjaśnione.