Łomanowski: Cyberwojna matematyków

Rosja nie była pierwszym krajem, który użył cyberbroni. Ale obecnie robi to – jak dziś piszemy – na skalę masową. Udało jej się to, gdyż ma wielu potencjalnych cyberwojowników.

Aktualizacja: 20.11.2017 17:05 Publikacja: 19.11.2017 19:12

Łomanowski: Cyberwojna matematyków

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jak się nim zostaje? Cóż, jedyna droga to nauka matematyki. A w ZSRR i obecnie w Rosji nauka tego przedmiotu była i jest na bardzo wysokim poziomie. W nieistniejącym już imperium istniał np. odpowiednik Nobla – Nagroda Lenina. Każdy z uhonorowanych nią naukowców miał obowiązek napisania podręcznika lub zbioru zadań dla szkół. Sam uczyłem się ze zbioru, którego współautorem był Andriej Sacharow.

Gdy w 1991 r. rozpadł się ZSRR, okazało się, że co prawda świetnie nauczano tam teoretycznej matematyki, ale w jej praktycznych zastosowaniach kraj znajdował się daleko za Zachodem. Tyle że mając solidne podstawy teoretyczne, można szybko nadrobić braki. O tym, że to się udało, świadczą kariery emigranta z Rosji Siergieja Grinia, współzałożyciela Google'a, czy Jewgienija Kasperskiego, założyciela i właściciela Kaspersky Lab.

Drugą stronę tego medalu stanowiła rzesza informatyków dorabiająca nielegalnymi działaniami. Uwagę rosyjskich służb przyciągnęli już na przełomie stuleci, w czasie gdy po władzę szedł Władimir Putin. Wtedy środowiska hakerskie Moskwy i Petersburga, działające pod hasłem „Tutaj bogiem jest Kevin Mitnick" (słynny komputerowy włamywacz), zostały rozbite, zmuszone do emigracji lub zwerbowane przez służby. Uciekający z Rosji na Zachód najpierw dokonywali internetowych włamań do rosyjskich banków, by mieć za co żyć na emigracji. Oba miasta przeżyły falę takich rabunków. Przyjmujący propozycję służb angażowali się zaś w wykradanie danych przeciwników Putina i wrzucanie ich do sieci.

Jednak przy ówczesnym rozwoju techniki w drodze Putina po władzę ważniejsi od programistów okazali się dziennikarze. Ci pierwsi wrócili do łask dopiero wraz z rozpoczęciem jego trzeciej kadencji prezydenckiej. Po 2012 r. zaczęto tworzyć bardziej sformalizowane grupy hakerskie związane z władzami, a po rozpoczęciu wojny z Ukrainą w wiedzę informatyczną zainwestowało również wojsko. Świat usłyszał wtedy po raz pierwszy o grupie „Fancy Bear", czyli APT28, która ostatnio próbowała atakować nasz MSZ.

Mimo że to do USA i Izraela należy pierwszeństwo w atakowaniu w sieci celów wojskowych (np. irańskich elektrowni atomowych), to jednak Rosja uczyniła z wirtualnej wojny prawdziwą sztukę. Hakerzy okazali się świetną bronią sfrustrowanych polityków, próbujących wyładować bezkarnie swe emocje. Ale potrafią też wpłynąć na wojnę w „realu", jak na wschodniej Ukrainie (gdzie w 2014 r. rosyjskim hakerom udało się zablokować część ukraińskiej artylerii).

Tym razem to Zachód (a wraz z nim i my) pozostał w tyle za Rosją w dziedzinie praktycznych zastosowań matematyki.

Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam